Trójka|Zapraszamy do Trójki - ranek
W garniturze czy w swetrze - co wypada w teatrze?
2013-03-27, 13:03 | aktualizacja 2013-03-27, 13:03
- Widz jest pochodną wizerunku teatru. Wydaje mi się, że ważniejsze od ubioru jest zachowanie. Są teatry, gdzie publiczność zachowuje się jak przed telewizorem. Można spotkać ludzi, którzy siedzą obok siebie i komentują na głos, jakby nie dostrzegali, że są aktorzy, inni widzowie - ocenia Aneta Kyzioł z tygodnika "Polityka”.
Posłuchaj
Jak mówi Aneta Kyzioł są różne teatry i różna publiczność do nich chodzi. Im bardziej konserwatywny teatr, tym bardziej konserwatywna publiczność, dbająca o strój, traktująca wyjście do teatru jako coś szczególnego. Zupełnie inaczej jest w teatrach nastawionych na młodszego, bardziej liberalnego widza. Według aktora Artura Barcisia problemem nie jest strój, ale dzwoniące telefony komórkowe. - To przeszkadza nam aktorom, bo wkracza w iluzję, którą tworzymy na scenie, ale też przeszkadza innym widzom, bo odwraca ich uwagę - podkreśla.
W ocenia Jarosława Gajewskiego, dyrektora artystycznego Teatru Polskiego w Warszawie, strój jest częścią naszego uczestnictwa w spektaklu, tym bardziej, że widownia w tym teatrze bardzo często bywa oświetlona i jest częścią przedstawienia. Jak mówi Piotr Gruszczyński, dramaturg z Nowego Teatru, widownia polska nie słynie z zachowań skandalizujących w przeciwieństwie do francuskiej, która uwielbia krzyczeć w czasie spektaklu, komentować bardzo głośno.
Zdarza się jednak, że wygląd publiczności, jej ubiór doskonale pasujący na mecz III ligowej drużyny, przeraża aktora tak bardzo, że ma wręcz chęć uciec.., ale pozory mogą mylić. Nie chodzi o to jak widz wygląda, tylko czy jest człowiekiem teatru. - Bez publiczności nie ma teatru, chodzi o to, żeby widz był partnerem. Tylko wtedy zdarza się teatr - mówi jeden z rozmówców Kuby Witkowskiego.