Czy w Zimbabwe zagości demokracja?
Nowa konstytucja, która niedługo zostanie poddana pod głosowanie w referendum, przewiduje m.in. ograniczenie liczby kadencji prezydenckich i odebranie immunitetu głowie państwa. Czy kraj ten zmierza ku demokracji? Dr Błażej Popławski, afrykanista, mówi o gorzko-ironicznym scenariuszu.
Reżim Roberta Mugabe, 89-letniego dyktatora, jest jednym z najbardziej krwawych w XXI wieku. Morderstwa, prześladowania, deptanie praw człowieka, wolności słowa to codzienność. Na wykonanie kary śmierci w więzieniach czeka 76 osób, w tym opozycjoniści. Hiperinflacja powoduje, że za bochenek chleba płaci się 50 mld dolarów zimbabweńskich.
Więcej komentarzy do bieżącej sytuacji na świecie znajdziesz na podstronach audycji "Raport o stanie świata" oraz "Trzy strony świata" .
Dyktator w wyniku porozumienia z partią opozycyjną, która ma większość w parlamencie, zdecydował się na referendum konstytucyjne przed zbliżającymi się w lipcu wyborami prezydenckimi i parlamentarnymi. Nowa konstytucja przewiduje m.in., że urząd prezydenta może być sprawowany jedynie przez dwie kolejne kadencje i głowie państwa nie będzie przysługiwał immunitet. Wszystko wskazuje na to, że nowa konstytucja zostanie przyjęta.
- Prezydent, owszem może sprawować swój urząd tylko przez dwie kadencje i nie może być ponownie wybierany, ale procedura przejęcia władzy przez jego następcę w przypadku śmierci przywódcy wygląda gorzko-ironicznie. Ponieważ władzę przejmie wówczas nie wiceprezydent, ale lider partyjny, co umocni wpływy partii - mówi dr Błażej Popławski. Gość "Trzech stron świata" dodaje, że wybory w Zimbabwe, według międzynarodowych obserwatorów, nie są przeprowadzane według standardów demokratycznych.
Referendum w Zimbabwe odbędzie 16 marca.
Zapraszamy do wysłuchania "Trzech stron świata", które prowadził i przygotował Łukasz Walewski.
Zapraszamy do wysłuchania "Trzech stron świata", które prowadził i przygotował Łukasz Walewski.