Electric Guest i ich nietypowa droga do sławy
2013-02-23, 12:02 | aktualizacja 2013-02-26, 20:02
- Chcemy sukcesu i popularności, ale z drugiej strony czujemy że to drugorzędna sprawa, ważniejsze jest tworzenie - mówili muzycy zespołu Electric Guest po koncercie w Trójce.
Posłuchaj
Asa Taccone i Matthew "Cornbread" Compton z Electric Guest byli zaskoczeni wspaniałym przyjęciem przez publiczność zgromadzoną w Muzycznym Studiu Polskiego Radia im. Agnieszki Osieckiej. - Mimo iż wszyscy siedzieli siedzieli na krzesłach, czuć było dobrą energię płynącą od widowni - mówili muzycy duetu Electric Guest tuż po koncercie w Trójce.
Na ich debiutanckiej płycie zatytułowanej "Mondo" znalazło się 10 piosenek wybranych ze... 100 utworów. Matthew Compton zdradził Piotrowi Stelmachowi w "Offensywie", że początkowo zostało wyselekcjonowanych 17 piosenek, ale ponieważ producent ich albumu, Danger Mouse, jest bardzo zajętym człowiekiem, musieli skoncentrować się na 10.
Dla obu muzyków Los Angeles, w którym mieszkają, jest miastem szczególnym. Matthew Compton przeprowadził się do niego z Richmond Virginia. - To było jak przeprowadzka na Marsa, wszystko było tak inne, styl życia, mentalność. W Los Angeles spotkałem wielu ludzi z podobnym do mojego gustem muzycznym. To miasto ludzi kreatywnych i otwartych - wyjaśniał.
Asa Taccone wspominał w audycji Piotra Stelmacha, dzień, w którym zmarł Michael Jackson. - Byłem akurat wtedy w Los Angeles. To było niesamowite, całe miasto się zatrzymało To był taki historyczny moment, postanowiłem oddać mu cześć. Byłem jednym z tych dziwaków, który poszedł pod szpital śpiewać piosenki z setkami innych fanów - mówił.
Muzycy podkreślali, że nie dążą do sukcesu typową w dzisiejszych czasach drogą. Nie interesuje ich supportowanie wielkich kapel, nagrywanie tylko i wyłącznie przebojów. Chcą żyć z koncertów.
Posłuchaj także innych wywiadów Piotra Stelmacha !