Katarzyna Kowalska
Katarzyna Kowalska prowadzi rodzinne pogotowie w Warszawie. Wcześniej pracowała w policji, w wydziale do spraw nieletnich.
Foto: Glow Images/East News
- Czasami jeździłam do domów, gdzie odbywały się libacje i jako funkcjonariusz zabierałam dzieci do placówek opiekuńczych - opowiadała podczas organizowanej przez Trójkę kampanii "Adopcja po polsku".
Przyznaje, że szybko zainteresowała się tematem rodzinnych domów dziecka i pogotowi opiekuńczych. - Z mężem podjęliśmy decyzję, że coś takiego sami stworzymy. Mąż nadal pracuje, a ja przeszłam na emeryturę.
Od razu po rozpoczęciu działalności na rodzinę Katarzyny Kowalskiej czekało już w szpitalu dziecko. Gość audycji zaznacza, że w jej domu może być maksymalnie trójka maluchów, które pozostaną tam na okres do jednego roku, czyli czasu prawnego uregulowania ich sytuacji. - W założeniu przez ten rok biologiczni rodzice mają szansę "wyjść na prostą", gdy tego nie zrobią dziecko idzie dalej, do adopcji lub domu dziecka – tłumaczy.
Większość dzieci trafia do państwa Kowalskich z interwencji. Rodzina bardzo się do nich przywiązuje i przeżywa każde rozstanie z podopiecznymi. - One z nami spędzają święta i wakacje. Maluchy to zawsze dużo radości. Chciałabym, żeby chociaż przez jakiś czas te dzieci przebywały w normalnym domu – mówi założycielka pogotowia opiekuńczego.