Tunezja balansuje, tylko pozazdrościć?
2012-10-17, 17:10 | aktualizacja 2012-10-17, 17:10
- Nie uważam, by w Tunezji odżywały demony przeszłości. Tam się po prostu kształtuje nowa wizja państwa arabskiego, islamskiego, ale demokratycznego - twierdzi Jerzy Haszczyński ("Rzeczpospolita").
Posłuchaj
To w Tunezji, po tym, jak 17 grudnia 2010 bezrobotny sprzedawca uliczny Mohamed Bouazizi podpalił się w proteście przeciwko brakowi perspektyw na poprawę swojej sytuacji życiowej, rozpoczęła się "arabska wiosna" i rozlała na inne kraje Afryki Północnej.
Od tamtego czasu w Tunezji powołano nowy rząd, były prezydent Ben Ali stanął przed sądem, ale w kraju wciąż trwają protesty.
- W Tunezji wciąż toczy się walka między obozem świeckim a obozem islamistów, jednak w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy kraj doszedł bardzo daleko: nikt nie podważał legalności wyborów, a rząd nie wprowadza radykalnych ustaw, balansując między świeckością a wyznaniem. Demony porzeszłości nie odzywają się zbyt silnie - wyjaśnił Jerzy Haszczyński, szef działu zagranicznego "Rzeczpospolitej".
Publicysta przyznaje jednak, że w strukturach państwa wciąż obecne są elementy reżimowe, ale gdyby przyrównać przemiany w Tunezji do europejskich wydarzeń sprzed 20 lat, moglibyśmy tylko pozazdrościć tempa.
- W Tunezji przede wszystkim działają legalnie organizacje, które wcześniej nie miały takiej możliwości, nie doszło do żadnej radykalizacji postaw, toczy się raczej debata za pomocą wszelkich demokratycznych narzędzi, także strajków - dodał w rozmowie z Damianem Kwiekiem.
Co czeka Tunezję w najbliższej przyszłości? Czy są szanse na poprawę sytuacji gospodarczej? Wysłuchaj całej rozmowy w "Trzech stronach świata".
Audycji "Trzy strony świata" można słuchać w każdy poniedziałek i środę o godz. 16.45. Zapraszamy!