Tunezja balansuje, tylko pozazdrościć?

  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop
  • Mail

- Nie uważam, by w Tunezji odżywały demony przeszłości. Tam się po prostu kształtuje nowa wizja państwa arabskiego, islamskiego, ale demokratycznego - twierdzi Jerzy Haszczyński ("Rzeczpospolita").

Posłuchaj

"Trzy strony świata" - 17 października 2012
+
Dodaj do playlisty
+

To w Tunezji, po tym, jak 17 grudnia 2010 bezrobotny sprzedawca uliczny Mohamed Bouazizi podpalił się w proteście przeciwko brakowi perspektyw na poprawę swojej sytuacji życiowej, rozpoczęła się "arabska wiosna" i rozlała na inne kraje Afryki Północnej.

Od tamtego czasu w Tunezji powołano nowy rząd, były prezydent Ben Ali stanął przed sądem, ale w kraju wciąż trwają protesty.

- W Tunezji wciąż toczy się walka między obozem świeckim a obozem islamistów, jednak w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy kraj doszedł bardzo daleko: nikt nie podważał legalności wyborów, a rząd nie wprowadza radykalnych ustaw, balansując między świeckością a wyznaniem. Demony porzeszłości nie odzywają się zbyt silnie - wyjaśnił Jerzy Haszczyński, szef działu zagranicznego "Rzeczpospolitej".

Publicysta przyznaje jednak, że w strukturach państwa wciąż obecne są elementy reżimowe, ale gdyby przyrównać przemiany w Tunezji do europejskich wydarzeń sprzed 20 lat, moglibyśmy tylko pozazdrościć tempa.

- W Tunezji przede wszystkim działają legalnie organizacje, które wcześniej nie miały takiej możliwości, nie doszło do żadnej radykalizacji postaw, toczy się raczej debata za pomocą wszelkich demokratycznych narzędzi, także strajków - dodał w rozmowie z Damianem Kwiekiem.

Co czeka Tunezję w najbliższej przyszłości? Czy są szanse na poprawę sytuacji gospodarczej? Wysłuchaj całej rozmowy w "Trzech stronach świata".

Audycji "Trzy strony świata" można słuchać w każdy poniedziałek i środę o godz. 16.45. Zapraszamy!

Polecane