Polskie kino podbija Azję
2012-10-10, 16:10 | aktualizacja 2012-10-10, 20:10
- To największy, jeśli chodzi o budżet, festiwal świata. Wierzą, że dościgną wszystkich najlepszych, wobec czego chcą się dowiedzieć jacy ci inni są i myśmy się na to załapali z naszym kinem - mówi Krzysztof Zanussi o 17. BIFF.
Posłuchaj
Na jednym z najważniejszych festiwali filmowych w Azji - 17. edycji Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Busan (BIFF) widzowie mieli okazję poznać klasykę polskiej kinematografii. W sekcji "Polska w zbliżeniu" znalazło się 10 polskich fantastycznych filmów i 10 mistrzów polskiego kina, m.in. Zezowate szczęście Andrzeja Munka, Przypadek Krzysztofa Kieślowskiego, Matnia Romana Polańskiego, a także filmy gości, którzy przyjechali do Busan: Agnieszka Holland z filmem "W ciemności", Dorota Kędzierzawska z filmem "Wrony" i Krzysztof Zanussi, który pokazał "Rok spokojnego słońca".
Koreański krytyk filmowy i dokumentalista przyznaje, że pierwsze filmy z Polski, jakie obejrzał, to obrazy Andrzeja Wajdy. - Wtedy sytuacja w Polsce była bardzo podobna do tej w Korei. Niestety, my nie mieliśmy filmów komentujących naszą rzeczywistość. Filmy Wajdy mi to zastąpiły. W ten sposób pokochałem polskie kino - opowiada w rozmowie z Katarzyną Borowiecką i Marcinem Pośpiechem, którzy przez cały dzień opowiadali na antenie o Korei i Projekcie Azja, prowadzonym przez Instytut Adama Mickiewicza.
Kim Dong-Ho, dyrektor Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Busan, podkreśla, że sekcja "Polska w zbliżeniu" pokazuje filmy największych polskich mistrzów. - Sam, kiedy byłem studentem, byłem zafascynowany polskim kinem lat 60. Tak dla kina polskiego jak i europejskiego to były świetne czasy - mówi.
Michał Chaciński zwraca uwagę, że w Busan jak w mało którym innym miejscu praca moderatora spotkań z filmowymi twórcami jest bardzo łatwa. - Ledwo kończy się film i wychodzi reżyser, ręce są od razu w górze, bo każdy chce zadawać swoje pytania. Agnieszka Holland przyznaje, że dyskusje po filmach są żywe i obfitują w wiele pytań oraz że z koreańską publicznością łatwiej się porozumieć niż z widzami japońskimi, którzy są bardziej powściągliwi w wyrażaniu swoich opinii.