”Do kobiet będzie należała przyszłość”
Metoda suwakowa na listach wyborczych to pomoc dla kobiet? Czy sprawdzi się również w gospodarce? Piotr Semka mówi, że to inżynieria genetyczna, a Wiesław Dębski ocenia te środki jako pożyteczne.
Wsparcie drugiej osoby na początku biznesowej drogi jest bardzo ważne
Foto: Glow Images/East News
Premier Donald Tusk obiecał, że powstanie projekt naprzemiennego umieszczania na listach wyborczych mężczyzn i kobiet (taki układ nazywany jest "suwakowym"). Kongres Kobiet chciałby także wprowadzenia 40 proc. kwot w zarządach i radach nadzorczych spółek publicznych.
- Jestem przeciwny takiej inżynierii społecznej. Uważam, że w biznesie jest to bardzo groźne, bo powoduje skupianie się nie na funkcji, ale jakiej kto jest płci – oświadczył Piotr Semka z „Uważam Rze”. Według niego taka deklaracja premiera to dowód, że Angela Merkel "będzie lansowała" Donalda Tuska w kręgach polityki europejskiej. Ocenia, że Tusk chce być kojarzony z trendami, które na Zachodzie są silne. Skonstatował, że premier, „kłania się modnym trendom”. – Nie podoba mi się to – ocenił publicysta.
Natomiast Wiesław Dębski z "Wirtualnej Polski" uważa, że rozwiązanie suwakowe jest konsekwencją parytetów. Dodaje, że jeśli metoda suwakowa dotyczy spółek skarbu państwa, to może być uzasadniona. Zgodził się z prognozą, że kobiety w przyszłości będą lepiej wykształcone i „do nich będzie należała przyszłość”. Już teraz na studiach jest ich dwa razy więcej niż mężczyzn - zauważył.
Rozmawiał Krystian Hanke