Jej oprawca-pedofil jest wolny. Przedawnienie...
- Ludzka obojętność wobec problemu pedofilii, sprawia, że dzieci w tym kraju są molestowane. Rolą mediów jest powiedzenie, że to nie są przypadki sporadyczne, tylko ogromny problem społeczny - mówiła w Trójce Agata Kłos, ofiara pedofilii.
zdjęcie ilustracyjne
Foto: Glow Images/East News
Agata Kłos przez lata ukrywała dramat, jaki zgotował jej konkubent matki. W końcu - po 30 latach - powiedziała swojemu mężowy, że jest ofiarą pedofila. W "Godzinie prawdy” wyjaśniła, że wcześniej nie mówiła o tym ze względu na "wstyd, taki zwykły, ludzki, kobiecy; poczucie winy, strachu, lęku”. - Człowiek molestowany w dzieciństwie przechodzi w swoim życiu dwie traumy: pierwszą związaną z molestowaniem, a drugą, kiedy o tym zaczyna mówić - wyznała.
Kiedy zebrała w sobie tyle siły, żeby zgłosić sprawę na policję okazało się, że nastąpiło przedawnienie. Wtedy w akcie rozpaczy na domu, w którym kiedyś mieszkała, a do dziś mieszka jej oprawca, powiesiła baner z napisem: "Tutaj mieszka pedofil, były prokurator, działacz miejski i jedna z jego ofiar". - To był krzyk. Chciałam pokazać, że prawo w Polsce jest niesprawiedliwe, chciałam, żeby ludzie się obudzili. Nigdy nie żałowałam tej decyzji - mówiła w Trójce. Agata Kłos postanowiła działać. Została jednym z inicjatorów projektu nowelizacji Kodeksu karnego, zgodnie z którym przestępstwo pedofilii i gwałtu nie podlegałyby przedawnieniu.
Gość Michała Olszewskiego podkreślał, że bardzo często ludzie nie dostrzegają przestępstw seksualnych wobec dzieci. - To jest coś, co lepiej jest zamieść pod dywan, czego lepiej nie oglądać. Te przestępstwa najczęściej dzieją się w domu rodzinnym. To robi dziadek, wujek, matka. Dlatego ludzie, którzy są obok, nie chcą tego zobaczyć - tłumaczyła.
Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy z Agatą Kłos.
Na "Godzinę prawdy" zapraszamy do Trójki w piątki o godz. 12.05.
(pg)