Ekwadorski azyl Assange'a
2012-08-20, 11:08 | aktualizacja 2012-08-20, 17:08
- Mamy do czynienia z konfrontacją: z jednej strony prawo, a z drugiej jedna z uświęconych zasad - wolność wypowiedzi. A po środku mamy Ekwador - mówi Lech Miodek z Centrum Studiów Latynoamerykańskich o azylu dyplomatycznym dla twórcy WikiLeaks.
Posłuchaj
- Wolność słowa jest zagrożona - grzmiał w niedzielę z balkonu ekwadorskiej ambasady Julian Assange. Ekwador udzielił twórcy WikiLeaks dyplomatycznego azylu. - Azyl dyplomatyczny przez Wielką Brytanię nie jest uznawany, ponieważ Brytyjczycy uważają, że to instytucja tylko i wyłącznie regionalna - podkreśla Lech Miodek z Centrum Studiów Latynoamerykańskich.
Ekspert w rozmowie z Ernestem Zozuniem zauważa, że w tym przypadku z jednej strony mamy do czynienia z tym, co nazywamy wolnością wyrazu, a z drugiej z tym, co nazywamy nietykalnością placówek, uświęconą przez konwencję wiedeńską z 1961 roku.
- Ambasada Ekwadoru w Londynie powinna być absolutnie nietykalna. Ale równocześnie w Londynie mieliśmy do czynienia z zabójstwem policjanta - strzały padły z ambasady libijskiej. W związku z tym wypowiedział się parlament i została przyjęta ustawa, na mocy której w 1987 roku państwo brytyjskie ma prawo użycia siły, interweniowania w tego rodzaju w przypadkach w innych ambasadach - wyjaśnia ekspert Centrum Studiów Latynoamerykańskich.
Dlaczego Ekwador zdecydował się tak jasno przedstawić płaszczyznę antyamerykańskości i czy może sobie obecnie pozwolić na nową ideologię - socjalizm XXI wieku?, dowiesz się słuchając całej rozmowy.
Audycji "Trzy strony świata" można słuchać w każdy poniedziałek i środę o godz. 16.45. Zapraszamy!
(ed)