Stany Zjednoczone mają problem
- Więcej środków zostanie skierowanych na Pacyfik jeżeli chodzi o marynarkę wojenną, lotnictwo, będzie więcej ćwiczeń w tym regionie. Ale Amerykanie będą bardzo ostrożni, bo na tle całości ich kontaktów z Chinami Morze Południowochińskie to jeden malutki obszar - mówi Łukasz Kulesa, analityk PISM.
Foto: Glow Images/East News
Na Morzu Południowochińskim dojrzewa konflikt, który już wkrótce morze zmienić losy nie tylko regionu południowego Pacyfiku, ale całego świata. W tej niebezpiecznej grze biorą udział Chiny, Wietnam, Stany Zjednoczone i kilka innych krajów. Żaden nie chce ustąpić. Z deklaracji dyplomatycznych między Pekinem a Waszyngtonem wynika, że spór się zaognia. Chodzi o małe miasto Sansha na jednej z Wysp Paracelskich na Morzu Południowochińskim.
- Przyczyny są głębsze, ostatnia odsłona kryzysu to ogłoszenie przez władze chińskie, że to małe miasteczko staje się siedziba prefektury, która obejmuje swoim zasięgiem obszary, do których kilka innych państw - w tym Filipiny i Wietnam też mają roszczenia terytorialne - opowiada Łukasz Kulesa, analityk Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.
Ekspert PISM w rozmowie z Dariuszem Rosiakiem podkreśla, że USA przez długi czas starały się zachowywać neutralność w sporach terytorialnych na Morzu Południowochińskim, ale to się powoli zmienia. Historia tych sporów terytorialnych jest dosyć skomplikowana. - Każda ze stron ma swoją narrację historyczną udowadniająca ich jurysdykcję w przeszłości nad tą czy inną wysepką, archipelagiem, do tego dochodzą duże zasoby ropy naftowej i gazu ziemnego, które są na tym obszarze na pewno - wyjaśnia ekspert PISM. Według najbardziej optymistycznych ocen na morzu jest ponad 200 mld baryłek ropy, co wystarczyłoby do zaspokojenia potrzeb chińskich przez 60 lat.
- Jest swoistym paradoksem, że wietnamscy wojskowi są całkiem gotowi do tego, by ze Stanami Zjednoczonymi współpracować, oczywiście na razie jest to wszystko bardzo ostrożne, mówimy o wizytach okrętów, ograniczonych ćwiczeniach, ale być może, jeśli Wietnam uzna to za stosowne, pojawią się również dalej idące oferty - mówi ekspert.
Co oznacza amerykański zwrot w stronę Azji, zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy w audycji "Raport o stanie świata - 11 sierpnia 2012".
W dalszej części audycji:
- o sytuacji w Wielkiej Brytanii w rok po gwałtownych rozruchach społecznych opowiadał Wojciech Lorenz z "Rzeczpospolitej";
- słońce, reggae i najlepsi na świecie sprinterzy - skąd bierze się sukces Jamajki, skąd fascynacja krajem, który przed 50 laty uzyskał niepodległość? – odpowiedzi na te pytania szukał Łukasz Walewski;
- Zachód wstrzymuje pomoc dla Rwandy, kraju, który od początku wieku uznawany jest za symbol afrykańskiego sukcesu gospodarczego i stabilności politycznej. Mało kto zwracał dotąd uwagę na zbrodnie reżimu Paula Kagamego, dziś tych zbrodni - zwłaszcza dokonywanych w sąsiednim Kongu - nie da się dłużej ukrywać - mówił o tym dr Błażej Popławski, afrykanista z Uniwersytetu Warszawskiego.