Igrzyska nie zawsze przynoszą pokój

- Siła sportu jest przeolbrzymia, potrafi pacyfikować różne reakcje, ale nie sport rządzi światem. Rządzi polityka - ocenia Lesław Skinder, wieloletni dziennikarz sportowy Polskiego Radia i wspomina bolesne momenty, gdy polityka zawładała igrzyskami.

Igrzyska nie zawsze przynoszą pokój

Znicz olimpijski w Londynie

Foto: PAP/EPA/KERIM OKTEN

"Raport o stanie świata" 28 lipca 2012
+
Dodaj do playlisty
+

Gdy w starożytnej Grecji rozpoczynały się igrzyska, cichły wojny. Współcześnie nie dość, że nie wyciszają konfliktów, to stały się elementem politycznych rozgrywek. Już pierwsze nowożytne igrzyska, które odbyły się w 1896 r. w Atenach pokazały, że przynoszą organizatorom znaczne profity. Z tego powodu Grecy głośno domagali się, aby sportowe święto zawsze odbywało się tylko u nich. Z imprezy na imprezę, igrzyska przestawały być areną rywalizacji sportowców, a państw, które mogły zaprezentować swoją siłę i dobrobyt. Punktem zwrotnym były te w hitlerowskich Niemczech. Najboleśniej w naszej pamięci zapisały się jednak XX Letnie Igrzyska Olimpijskie w Monachium w 1972 roku, gdy palestyńscy terroryści zamordowali 11 sportowców z Izraela.

-To był olbrzymi cios nie tylko dla rodzin zamordowanych, ale dla wszystkich obserwatorów. Igrzyska olimpijskie powinny przynosić pokój i nawet różnego rodzaju waśnie nie powinny wtedy odgrywać roli - wspomina Lesław Skinder, wieloletni dziennikarz sportowy Polskiego Radia, komentator wielu igrzysk olimpijskich. Istniała groźba nie tylko zakończenia tamtych igrzysk, ale niezorganizowania już kolejnych.

I choć do dziś udaje się organizatorom zapobiec podobnym wydarzeniom, polityka i tak kładzie się cieniem na organizowanej co 4 lata imprezie sportowej i samych sportowcach. Tak było chociażby w trakcie bojkotów najpierw przez kraje Zachodu wydarzenia w Moskwie, a potem przez państwa bloku sowieckiego igrzysk w Los Angeles.

- Formy sportowej nie buduje się w jeden, dwa, pięć, dziesięć dni czy dziesięć miesięcy. To są długie lata wyrzeczeń i poświęcenia. I nagle coś, co misternie budował nie człowiek sam, ale przy pomocy kilkudziesięciu pomocników, zostało przerwane – mówi Lesław Skinder, świadek tamtych wydarzeń. 

W dalszej części audycji także o:

- Nowym prezydencie Indii i śmierci prezydenta Ghany oraz głosowaniu nad odwołaniem prezydenta Rumunii,

- Broni chemicznej i biologicznej w Syrii,

- Reakcjach po strzelaninie w Denver,

- Pierwszej rocznicy tragedii na norweskiej wyspie Utoya,

- 50-leci łączności satelitarnej.

 

Zapraszamy do wysłuchania całej audycji "Raport o stanie świata" 28 lipca 2012".

Na "Raport o stronie świata" zapraszamy w każdą sobotę po godzinie 15.

Odtwarzacz jest gotowy. Kliknij aby odtwarzać.