Reklama

reklama

Sade: jako muzyk toczę walkę

  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop
  • Mail
Sade: jako muzyk toczę walkę
Sade Foto: fot. mat. promocyjne

- Gdy ktoś staje się osobą publiczną zaczynają go ograniczać oczekiwania innych. Ja walczę, by nie dać się zwieść oczekiwaniom wobec mnie, by robić swoje - wyznała piosenkarka w Trójce.

Posłuchaj

Z Sade rozmawia Anna Gacek
+
Dodaj do playlisty
+

Taką postawę prezentowała zarówno wobec wytwórni nagraniowych - sama siebie nazywa źrebakiem, którego próbowano złamać, jak i publiczności. - Nie myślę o tym, czego być może chcą słuchacze, ale co ja mogę im dać, co z moich emocji jest na tyle uniwersalne, że dotrze do publiczności. Bo przecież wszyscy dzielimy te same uczucia - wyjaśnia Sade w rozmowie z Anną Gacek.
Sade przyznaje, że nie śledzi twórczości innych muzyków, nie podgląda "konkurencji". - Kiedyś nie chodziłam na koncerty, ostatnio się to zmieniło, ale nie porównuję, po prostu świetnie się bawię - mówi i zdradza czyj występ zrobił na niej ogromne wrażenie. Wysłuchaj całej rozmowy!
Niezwykle mocno chroni swoją prywatność i zmaga się - jak przyznała - z tremą. Wymyśliła nawet własny, ciekawy sposób, by radzić sobie z przedkoncertowym stresem - na ostatnią chwilę zostawia układanie zapowiedzi do piosenek, co skutecznie odciąga uwagę od całego koncertu. Strach towarzyszy jej od początku kariery, ale podczas trasy koncertowej, której efektem jest wydawnictwo "Bring me home - Live 2011" , coś się zmieniło.

/

- Ta ostatnia trasa jest moim szczytowym dokonaniem. Nie chodzi o rozmach ale to, że wreszcie poczułam się na scenie komfortowo, nauczyłam wyrażać całą siebie. Wreszcie nie towarzyszył mi ten wielki strach, jednocześnie czerpałam z dotychczasowych doświadczeń i uwolniłam się od nich - opowiada.
Część tej trasy stanowił także występ w Polsce . - To był niezwykły koncert, mówię prawdę, to coś więcej niż kurtuazja. Czułam, że Polska publiczność się nie kontroluje, że wszyscy zatracili się w muzyce, a to pomogło zatracić się i nam. I dzięki temu było to niezwykłe wydarzenie - wspomina i dodaje, że koncert wisiał na włosku. Do Łodzi nie dojechały bowiem na czas części scenografii, co uniemożliwiało na pokazanie show w całości. - Nie zgodziłam się na częściowy pokaz, wolałam odwołać koncert, nie chciałam być w połowie tak dobra, jak mogłabym być, polska lojalna publiczność zasługiwała na najlepsze. I ekipa pracowała jak natchniona, etyka pracy Polaków zrobiła na nas niezwykłe wrażenie. Cieszę się, że mogłam o tym powiedzieć.
Sade dodaje, że planując tę trasę wiedziała, że nie chce powtarzać niczego, co już było, chciała zaskoczyć wszystkich, dać widzom coś, co zostanie z nimi na dłużej, także po koncercie. Najlepszym dowodem na to, że przedsięwzięcie się powiodło są łzy 10-letniej córeczki Sade, po występie mamy. - Dokument "Bring me home" ogląda się z zapartym tchem, choć to długi film. Magia muzyki i osobowości Sade oraz umiejętności Sophie Muller - reżyserki całego show tworzą taką jakość, by oglądać je z ogromnym zainteresowaniem przez całe dwie godziny - potwierdza trójkowa dziennikarka.

Co robi, gdy nikt nie patrzy, o czym marzy? Co mówi o współpracy z reżyserką teledysków i przyjaciółką Sophie Muller? Dlaczego "statyw od mikrofonu" nazywa swoim najlepszym przyjacielem? Jak uczyła się scenicznego życia i rzeczywistości w trasach koncertowych? O tym, a także swoich doświadczeniach z kulturą punk, projektowaniu mody i poczuciu wolności, jakie daje jazda samochodem opowiadała Sade w Rozmowie z Anną Gacek. Wysłuchaj całego dźwięku.

"Lista osobista" na antenie Trójki w każdą sobotę tuż po 19.

Polecane