Wszystko, co kocha Daniel Bloom
2012-05-22, 19:05 | aktualizacja 2012-05-23, 13:05
- Nawet gdyby zadzwonił do mnie Ennio Morricone, nie zrezygnowałbym z pracy z moim bratem - mówi Jacek Borcuch, reżyser m.in. "Wszystko, co kocham". Ten obraz nie był jednak debiutem Daniela Blooma, a muzyka filmowa nie jest jego największa pasją...
Posłuchaj
- Z Jackiem byliśmy od dziecka fanami muzyki. Słuchaliśmy Trójki, skakaliśmy po kanapie z tekturowymi gitarami, udając rockmanów - wspomina sam Daniel Bloom. - Potem założyliśmy zespół punkowy, w którym ja byłem perkusistą. Dokładnie tak, jak w filmie, miałem najmniej do powiedzenia. A już wtedy o wiele bardziej od punka interesowało mnie na przykład new romantic.
Wkrótce marzenia młodego artysty się spełniły i stał się - cenionym w wąskich kręgach - kompozytorem muzyki elektronicznej. Jego nagrania zyskały między innymi aprobatę słuchaczy Trójkowej audycji "Top Tlen" Jerzego Kordowicza, choć guru gatunku nie szczędził początkowo Bloomowi krytycznych uwag, a bardziej niż kompozycje zafrapowała go fizjonomia młodego muzyka, który jako żywo przypominał młodego Klausa Schulze.
Muzyka eksperymentalna to jednak zajęcie bardziej "hobbystyczne". Na przełomie stuleci Daniel spróbował więc swoich sił w bardziej rozrywkowej estetyce, czerpiącej z dokonującej się wówczas rewolucji techno. Tak narodził się zespół Physical Love, dla którego Jacek Borcuch porzucił nawet aktorstwo. Sukces jednak nie nadszedł. - Ta muzyka była na polskim rynku niezrozumiała. Nikt nie chciał wydawać naszych nagrań, ani organizować koncertów, a przyjaciele mówili: "jedź do Londynu" - wspomina Daniel Bloom - Odnalazłem się dopiero w świecie filmu, który okazał się o wiele bardziej otwarty i gościnny dla moich dźwięków niż show-biznes.
I tak brat reżysera Jacka Borcucha stał się także jego nadwornym kompozytorem. Więcej m.in. o pracy przy filmach "Tulipany" oraz "Wszystko, co kocham", wspólnych projektach Daniela Blooma z Leszkiem Możdżerem oraz problemach z "podrabianiem" ułomnego brzmienia lat 80. w nagraniu audycji z Trójkowego cyklu "Historia pewnej płyty".