Bojkot Euro na Ukrainie to gra
2012-05-08, 10:05 | aktualizacja 2012-05-08, 12:05
Łukasz Warzecha ("Fakt"): Nie mam żadnych wątpliwości, że akcja nagłego zainteresowania przestrzeganiem praw człowieka na Ukrainie nie bierze się z tego, że nagle wszyscy bardzo żałują Julii Tymoszenko.
Posłuchaj
Łukasz Warzecha ("Fakt") uważa, że to, że tak naprawdę Niemcy nie przejmują się przestrzeganiem praw człowieka na Ukrainie, dobrze pokazuje sytuacja z wczoraj, kiedy to córce Julii Tymoszenko nie udało się spotkać ani z Angelą Merkel, ani z Joachimem Gauckiem. - Gdyby tam było autentyczne zainteresowanie sprawą byłej pani premier, to myślę, że do tego spotkania by doszło. Niemcy próbowały od dawna wykorzystywać sprawę praw człowieka, a zwłaszcza sprawę Julii Tymoszenko, do tego, żeby odcinać Ukrainę od Zachodu i robić pewnego rodzaju interes z Moskwą - twierdzi komentator.
Dziennikarz uważa, że namawianie do bojkotu Euro na Ukrainie to bardzo przejrzysta, czytelna gra ze strony Niemiec. Łukasz Warzecha ubolewa, że niektórzy polscy politycy dają się w nią wciągać. - Strategicznie w interesie Polski absolutnie nie leży przyłączanie się do bojkotu Ukrainy - podkreśla.
Zgadza się z nim Michał Krzymowski ("Newsweek"). - Bojkotowanie Ukrainy przyniesie odwrotny skutek, jeżeli chodzi o próbę przyciągania tego kraju do Europy. Szczególnie jeżeli chodzi o nastawienie społeczeństwa tego kraju - twierdzi gość Trójki. Jego zdaniem są dziesiątki innych, lepszych sposobów, by zwrócić uwagę na sprawę Julii Tymoszenko.
"Komentatorów" na antenie Trójki można słuchać od poniedziałku do czwartku o godz. 8.35.
(pg)