"Nienawidzę tej choroby, ale kocham walczyć"
- Ta choroba jest wielkim oszustem, gnojkiem, który każe nam myśleć, że zabiera nam życie, że już koniec, ale nie wolno się poddać - mówi Agnieszka Katana cierpiąca na stwardnienie rozsiane.
Agnieszka Katana na koniu Tymku podczas XI Ogólnopolskich zawodów osób niepełnosprawnych w ujeżdżeniu. 23-24.04.2010
Foto: źr. youtube/haqer1
Doktorantka filogenetyki molekularnej, wolontariuszka w domu dziecka, bizneswoman i miłośniczka sportu w 2005 roku dowiedziała się, że choruje na stwardnienie rozsiane.
- Na początku myślałam, że to koniec. Popełniłam wtedy wiele błędów i podjęłam mnóstwo niepotrzebny postanowień. Potem się okazało, jak to bywa z tak złośliwymi chorobami, że zaczęła się cofać - wspominała Agnieszka Katana w rozmowie z Michałem Olszańskim.
Gość "Godziny prawdy" przyznaje, że bardzo pomagają jej ludzie, ale prawdziwym lekarstwem jest wysiłek fizyczny. - Nie mogę zupełnie zrozumieć, że ludzie szukają innych lekarstw poddając się, mówiąc, że nie mają siły. Ja też nie mam siły, ale pływam, jeżdżę konno i przemieszczam się autobusem - mówiła z zapałem. Nawet, gdy leżała w szpitalu po silnym ataku choroby pogodziła się z utratą wszystkiego, ale nie kontaktu z końmi. "Bardzo proszę - przypadku statystyczny - przyjmij to do wiadomości, że ja koni nie oddam" - powtarzała w myślach.
Choć każda z tych aktywności to dla niej ogromny wysiłek, podobnie jak przyjście do trójkowej audycji, podkreśla, że gdy ma cel, nic nie jest w stanie jej powstrzymać.
- Przed diagnozą myślałam, że mogę wszystko i był czas, że mogłam wszystko. Dziś jedyne, co mnie może uchronić od postępów choroby, to niepoddawanie się. Muszę starać się wygrywać, a nie przesiedzieć resztę życia w kącie - podkreślała.
Podczas rozmowy z Michałem Olszańskim Agnieszka Katana mówiła o rzeczach, których osoby zdrowe na co dzień nie doceniają lub nie dostrzegają. Tym bardziej zapraszamy do wysłuchania całej audycji "Godzina prawdy - 13 kwietnia 2012".
Co pomaga Agnieszce w momentach załamania? Jakie objawy choroby są źle interpretowane przez otoczenie i co ma wspólnego życie pani Agnieszki ze statystyką?