Kozaków na misjach nie potrzebujemy

Większość żołnierzy przygotowujących się do jedenastej zmiany w Afganistanie ma żony i dzieci. To dobrze, bo żołnierz obciążony rodziną nie jest skłonny do ryzykownych decyzji.

Kozaków na misjach nie potrzebujemy

Foto: www.isaf.wp.mil.pl

+
Dodaj do playlisty
+

 

Zwiadowcy, logistycy i.. kucharze - wszyscy przygotowują się do kolejnej, jedenastej zmiany w Afganistanie.  Kontyngent składa się głównie z "czerwonych beretów", czyli 6. Brygady Powietrznodesantowej. Żołnierze i ich dowódcy nie ukrywają, że czekają ich "gorące" dni. Upał w Afganistanie nie będzie ich największym problemem. Ta wojna szybko się nie skończy.

Żołnierze byli wybieranie ze względu na dwa kryteria: posiadanie doświadczenie z misji i odporność na zmęczenie.  –  Wszyscy praktycznie mają żony i dzieci. Ale wbrew pozorom to jest dobrze. Bo żołnierz obciążony rodziną nie jest skłonny do ryzykownych decyzji, a  kozaków zupełnie nie potrzebujemy – zapewnia dowódca.

Okazuje się, że wiele żołnierzy odchodzi z wojska i to nie dlatego, że nie wytrzymują psychicznie. Wiele z nich rezygnuje, bo armia nie zapewnia im możliwości rozwoju.  –  Starsi szeregowi, którzy przez 6,7 lat osiągają bardzo wysoki poziom wyszkolenia, nie mają możliwości awansowania –  słyszymy w reportażu.

Uczestnicy misji narzekają także na żywność, za którą odpowiada strona amerykańska. Najczęściej serwowane są dania typu Fast food, czasami owoce morza. Po kilku tygodniach żołnierze zaczynają tęsknić za jedzeniem z Polski. – Brakuje mi naszego polskiego chleba, takiego,  żeby chrupał  – mówi jeden z nich.

Reportaż "Przedwojnie" przygotowała Ewa Szkurłat.

Reportaży na antenie Trójki można słuchać od poniedziałku do czwartku o godz. 18.15.

''

Odtwarzacz jest gotowy. Kliknij aby odtwarzać.