Porzucił informatykę i został górnikiem...
- Gdy jestem 1200 metrów pod ziemią, czuję się jak pyłek na wietrze- opowiada Tomasz Cudny, górnik od 27 lat.
Tomasz Cudny
Foto: fot. PR/G. Darmetko
- Zwykle zawód górniczy kojarzy się z jakąś rodzinną tradycją. U mnie nie było żadnej: nikt w domu nie miał z górnictwem nic wspólnego - opowiada w Trójce Tomasz Cudny. On sam, jako młody chłopak, marzył by zostać informatykiem. Jednakże po dwóch latach studiów na Uniwersytecie Jagiellońskim stwierdził, że nie widzi się w tej roli. Aby uniknąć wojska, zatrudnił się w kopalni Makoszowy w Zabrzu. Po kilku miesiącach już wiedział, że nie wyobraża sobie innej pracy.
- Górnicy to bardzo fajna rodzina. Są zżyci, ale kogoś nowego nie kupują "w worku", najpierw muszą go poznać. Wśród górników, nawet między różnymi kopalniami, panuje też wielka solidarność; jedni lecą na ratunek drugim - podkreśla gość Michała Olszańskiego.
W "Godzinie prawdy" przyrównał on górników do pyłku na wietrze. - Piosenka "Dust in the wind" grupy Kansas dobrze oddaje naszą maleńkość. Gdy jestem 1200 metrów pod ziemią, właśnie tak się czuje - wyjaśnił.
- Górnictwo kiedyś było rzemiosłem, sztuką; teraz weszła nowoczesność. Kilka lat temu odeszło wielu zasłużonych i doświadczonych górników, dziś młodzi nie mają się od kogo uczyć - mówi z nostalgią w głosie.
Ale w jego pracy nie brakowało trudnych momentów. Cudem wyszedł z wypadku, gdy w kopalni porwała go maź składająca się z rozdrobnionego węgla i wody. Porażki zdarzały sie także w, trwającej przez 19 lat, działalności ratownika górniczego. Mimo to ciągle kocha to, co robi.
Jak wygląda górnicza hierarchia, czego nie wolno robić pod ziemią i jak Tomasz Cudny czuł się, gdy przeniesiono go do pracy w Kopalni "Wujek", dowiesz się słuchając całej audycji "Godzina prawdy - 16 marca 2012".
"Godzina prawdy" na antenie Trójki - w każdy piątek tuż po godzinie 12.00.
(asz)