Dzięki niemu Białoszewski odnalazł siebie
2012-03-15, 10:03 | aktualizacja 2012-03-16, 08:03
"Towarzyszysz każdej twórczości, jesteś katalizatorem. W Twojej obecności ludzie odnajdują siebie, stają się sobą. Tak było z Józefem Czapski, tak było ze mną, tak jest z Białoszewskim” - pisała do Ludwika Heringa jego przyjaciółka, malarka.
Posłuchaj
Jednym z najważniejszych bohaterów "Tajnego dziennika" Mirona Białoszewskiego jest Ludwik Hering, mistrz Mirona, jego literacki guru. Był on człowiekiem obdarzony wybitnym talentem literackim, plastycznym, teatralnym; reżyserem i scenarzystą Teatru Osobnego.
Niedawno zostały przypomniane, a właściwie na nowo odkryte, jego wojenne opowiadania. "Zieleniak", "Ślady", "Meta" ukazują straszliwą zwykłość Zagłady. Czytane teraz okazują się arcydziełami. – Dzisiaj takie rzeczy, o których pisze Hering, tak surowe, tak okrutne, pojawiają się w aurze skandalu. Te opowiadania wpisują się do kanonu, który tworzyli Nałkowska, Borowski, Jan Józef Szczepański, Antoni Rudnicki – twierdzi Tadeusz Sobolewski, autor książki "Człowiek Miron".
Gość "Klubu Trójki" uważa, że Hering był demiurgiem, który wywierał ogromny wpływ na artystów, kierował ich talentem. – Białoszewski latami niszczył swoje utwory ze względu na Ludwika, aż stał się TYM Białoszewskim. A potem całymi latami wyzwalał się od niego – mówi Sobolewski.
Dziś Hering pozostaje praktycznie nieznany. – Człowiek, który zostawił swój ślad w innych, zostaje praktycznie zapomniany, właściwie go nie ma – ubolewa gość Dariusza Bugalskiego. Wznowienie opowiadań tego autora może być pierwszym krokiem, żeby to zmienić. Drugim – wydanie listów pomiędzy nim a Józefem Czapskim, które, jak mówi Ludmiła Murawska, siostrzenica Heringa, są w trakcie opracowywania. – Pisali o wszystkim, nie zawsze rozumieli się, bo to jest przecież korespondencja ponad żelazną kurtyną. 33 lata nie widzieli się, a pisali do siebie wariacko – mówi współautorka Teatru Osobnego.
"Klub Trójki" na antenie od poniedziałku do czwartku o godz. 21.05.
(pg)