Dwadzieścia dwa miesiące za późno

  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop
  • Mail
Dwadzieścia dwa miesiące za późno
Marcin MastalerekFoto: fot. mastalerek.blog.onet.pl

Poseł PiS Marcin Mastalerek uważa, że decyzja o dymisji pułkownika Edmunda Klicha powinna zapaść zdecydowanie wcześniej.

Posłuchaj

"Puls Trójki" - 9 lutego 2012
+
Dodaj do playlisty
+

Decyzję o odwołaniu Klicha ze stanowiska szefa Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych podjął minister transportu Sławomir Nowak, na wniosek członków Komisji. Argumentowali oni, że dotychczasowy przewodniczący całkowicie utracił autorytet i nie ma możliwości by go odzyskał. Nowak podkreślił, że odwołanie nie jest decyzją polityczną.

- Dziś przede wszystkim wiemy, że przyjęcie konwencji chicagowskiej jako tej podstawy na której będzie wyjaśniana katastrofa smoleńska to był błąd. Ale to tylko jeden z wielu zarzutów, który można przedstawić Edmundowi Klichowi. Przede wszystkim zarzutem, który pojawił się w ostatnim czasie jest to, że po ekspertyzie Instytutu Sehna, gdzie wszyscy mogli się przekonać, że generała Błasika nie było w kokpicie Tu-154, to pan Klich dalej powtarzał, to co mówił od ponad roku, a co nie ma już żadnego poparcia w faktach - podkreślił Marcin Mastalerek z PiS.

Zdaniem posła Prawa i Sprawiedliwości decyzja o dymisji powinna zapaść zdecydowanie wcześniej. - 22 miesiące zbyt późno zdymisjonowano Edmunda Klicha. Zastanawiam się na jakiej podstawie pan Klich wybrał się do Smoleńska. W jednym wywiadów mówił, że zadzwonił do niego Alexei Morozov i powiedział żeby ten wsiadł w pociąg i jechał do Smoleńska. To jest skandal, bo Edmund Klich jest polskim urzędnikiem, a dzwoni do niego Rosjanin i mówi, żeby przyjeżdżał, bo teraz on będzie się zajmował tą katastrofą.

Andrzej Orzechowski z Platformy zaznaczył, że Edmund Klich został zdymisjonowany z czysto merytorycznych motywów. - Chciałbym przypomnieć, że wniosek Komisji Badania do spraw Katastrof Lotniczych był jednogłośny i już w tej komisji nie było żadnej osoby, która by utożsamiała się z panem pułkownikiem Klichem.

Wniosek komisji o dymisje pułkownika Klicha pojawił się po raz pierwszy za kadencji ministra Cezarego Grabarczyka, wtedy jednak polityk PO nie zdecydował się na zmiany kadrowe. - To nie była wtedy jednogłośny wniosek komisji. Poza tym minister Grabarczyk był przekonany, że ten konflikt wewnątrz komisji da się załagodzić. Teraz ewidentnie widać, że to już tak daleko poszło w tych relacjach interpersonalnych wewnątrz komisji, że musimy na to spojrzeć z punktu widzenia prawidłowego funkcjonowania instytucji państwowych. Ta komisja nie funkcjonowałaby dobrze, gdyby dalej jej szefem był pułkownik Klich i należało to zmienić - powiedział w radiowej Trójce Orzechowski.

Poseł Platformy Obywatelskiej uważa, że decyzja o dymisji została podjęta w odpowiednim czasie. - Gdyby ta decyzja została dokonana 22 miesiące temu, czy nawet rok temu to usłyszelibyśmy zarzuty, że w trakcie wyjaśniania katastrofy smoleńskiej zmienia się szefa komisji, czy zmienia się akredytowanego. Pan pułkownik Klich od 2003 roku był wiceprzewodniczącym komisji, a od 2006 roku za rządów PiS został przewodniczącym, więc jego doświadczenia merytoryczne były dosyć dobre. Natomiast teraz konflikt wewnątrz komisji spowodował to, że ta instytucja była już sparaliżowana i trzeba było tą decyzję podjąć.

Audycji "Puls Trójki" można słuchać od poniedziałku do piątku o 17.45.

(aj)

Polecane