Solidarna Polska chce być Świętym Mikołajem

– Takie wyrwane z kapelusza, rzucane na prawo i lewo pomysły, jak propozycje Solidarnej Polski, nie budują systemu. Dają tylko poklask tym, którzy je przedstawiają – mówi Sławomir Neumann, wiceprzewodniczący sejmowej komisji finansów publicznych.

Solidarna Polska chce być Świętym Mikołajem

Tadeusz Cymański (L), Zbigniew Ziobro (C) i Andrzej Romanek (P) w drodze na konferencje prasową w Sejmie. Spotkanie poświęcone było prezentacji pakietu gospodarczego "Solidarnej Polski", 17.12.2011

Foto: fot. PAP/Leszek Szymański

"Za, a nawet przeciw" 20.12.2011
+
Dodaj do playlisty
+

Klub parlamentarny Solidarnej Polski zamierza zgłosić projekt ustawy wprowadzającej m.in. 40-procentowy podatek i większe zasiłki rodzinne. Propozycja zakłada podwyższenie stawki podatkowej z 32 do 40 procent dla podatników o dochodach rocznych przekraczających 120 tysięcy złotych. To jest uczciwe i solidarne - argumentują posłowie tego ugrupowania.

Tadeusz Cymański, europoseł z klubu Solidarna Polska, zwrócił uwagę, że taką stawką podatkową objęte zostałoby bardzo wąskie grono ludzi. – To jest mniej niż jeden procent podatników, którzy, mówiąc obrazowo, pana Boga za nogi złapali – mówi gość "Za, a nawet przeciw". Polityk podkreśla, że takie i wyższe stawki w Europie i krajach rozwiniętych to norma. Zaznacza, że to jest ustawa nie tylko o podniesieniu podatku dla bogatych, ale też, co bardzo ważne, o zmniejszeniu dla tych, którzy mają dochody miesięczne poniżej dochodu socjalnego. – Szukanie pieniędzy nie może ominąć bardzo wąskiej grupy ludzi, którzy zarabiają bardzo dużo – stwierdza Cymański.

Z europosłem nie zgadza się Sławomir Neumann, wiceprzewodniczący sejmowej komisji finansów publicznych. Wprowadzanie dziś dodatkowej stawki podatkowej jest dość ryzykowne, z tego powodu, że w Polsce wewnętrzna konsumpcja napędza wzrost gospodarczy. Jeżeli będziemy ograniczali to skalą fiskalną, to możemy mieć kłopot ze wzrostem gospodarczym – mówi polityk.

Joanna Pojmańska, główna księgowa i doradca podatkowy, uważa pomysł  wprowadzenia 40 proc. podatku dla najbogatszych za zły. – To jest znów sięganie do kieszeni podatników, żeby uzupełnić braki budżetowe. Wiadomo, że państwo teraz walczy o zlikwidowanie długu publicznego, więc chce ściągnąć pieniądze z rynków – mówi.

(pg)