Akcja "Putin do dymisji"

  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop
  • Mail
Akcja "Putin do dymisji"
Policja zatrzymuje uczestnika petersburskiej demonstracjiFoto: Fot. PAP/EPA/ANATOLY MALTSEV

Krystyną Kurczab-Redlich (publicystka): Protestowali przede wszystkim ci, którzy od roku, dwóch zdecydowanie opowiadają się przeciwko Putinowi w internecie.

Posłuchaj

"Raport o stanie świata" - 10 grudnia 2011
+
Dodaj do playlisty
+

Tysiące ludzi na ulicach Moskwy, protest rozlewa się na inne miasta, być może oglądamy nowe oblicze polityki, która na zawsze miała być skostniała i niereformowalna, a liderzy nieusuwalni. O wydarzeniach w Moskwie Dariusz Rosiak rozmawiał z Krystyną Kurczab-Redlich, publicystką i byłą korespondentką w Moskwie.  W Rosji jest ponad 50 milionów użytkowników, z czego 70 proc. w małych miastach i na wsiach. - Od dłuższego czasu w internecie nie można było nie trafić na co najmniej wyśmiewające Putina wpisy, jeśli już nie na bardzo wrogie. Tam od dwóch lat była akcja "Putin do dymisji" i pod nią podpisało się z imienia i nazwiska, co nie jest w Rosji obojętne i bezpieczne, podpisało się prawie 111 tys. ludzi – opowiada  Krystyną Kurczab-Redlich.

Zdaniem publicystki protest narastał szczególnie wśród ludzi młodych, którzy spostrzegli, że znaleźli się w pułapce pozorów: prezydenta, demokracji i dobrobytu, a na ten ostatni większość młodych Rosjan nie ma perspektyw, zaś fakt, że on w ogóle nastąpił w Rosji nie jest zasługą Putina, a zwyżkujących cen ropy. Jak podkreśla gość Dariusza Rosiaka, istotne jest również to, że ludzie w Rosji pozbawieni są obiektywnej informacji, ponieważ w państwie działa jedna telewizja.

- Codziennie widzą Putina, który odsłuchuje, przesłuchuje swoich ministrów, który nigdy nie rozmawia z ludźmi wprost – przekonuje Krystyna Kurczab-Redlich. Brakuje prawdziwych zmian – emerytury i renty są na tym samym niskim poziomie, fatalna opieka medyczna i do tego kraj ogarnięty nieprawdopodobną korupcją. Opozycja jest bardzo zróżnicowana, ale przeciętny Rosjanin w ogóle nie zdaje sobie sprawy z jej istnienia, ponieważ jest niewidoczna w mediach. - Ludzie przestali się bać i zaczęli się śmiać. Te ostatnie demonstracje to były demonstracje pod znakiem uśmiechu. Kiedy ludzie przestają się bać, to już jest sygnał, że idą na wszystko. Na Placu Triumfalnym zaraz po wyborach była niesankcjonowana demonstracja, ludzie szli odważnie na uzbrojonych milicjantów - wyjaśnia gość Trójki.

 

W audycji także:

- Relacja Macieja Jastrzębskiego o wydarzeniach na Placu Bołotnym w Moskwie i protestach w całej Rosji;

- Europa nazajutrz po kolejnym szczycie "ostatniej szansy" - jak wykorzystanej pomagali nam ustalić angielski lord i polska korespondentka – Beata Płomecka z Brukseli;

- Kambodża  - 40 lat po horrorze, w którym zginęło ponad 2 miliony ludzi. Winni zbrodni stają przed sądem – szukaliśmy odpowiedzi na pytanie dlaczego dopiero teraz?

Całości audycji można wysłuchać klikając w dźwięk powyżej.

"Raportu o stanie świata" można słuchać w każdą sobotę o godz. 15.

Polecane