Kirgistan po wyborach prezydenckich

Marek Matusiak (Ośrodek Studiów Wschodnich): - Ałmazbek Atambajew gwarantuje kontynuację, ma dobre stosunki z Rosją, jest politykiem w miarę umiarkowanym, bez ekstremistycznych ciągot.

Kirgistan po wyborach prezydenckich

Ałmazbek Atambajew podczas spotkania z wyborcami, 27.10.2011

Foto: fot. PAP/EPA/IGOR KOVALENKO

"Trzy strony świata", 31.10.2011
+
Dodaj do playlisty
+

Wybory prezydenckie w Kirgistanie wygrał dotychczasowy premier tego kraju Ałmazbek Atambajew. Zakończył się tym samym okres formowania nowych struktur państwowych w tym kraju po rewolucji, jaka miała miejsce w kwietniu 2010 roku.

Nowo wybrany prezydent nie ma już aż tak silnej władzy, jak obalony Kurmanben Bakijew.

Wydawać się może, że teraz przed Kirgistanem świetlana i spokojna przyszłość, ale czy aby na pewno? O tym Ernest Zozuń rozmawiał z Markiem Matusiakiem z Ośrodka Studiów Wschodnich. Ekspert stwierdził, że w odniesieniu do standardów demokratycznych Kirgistan na tle  państw sąsiednich - Uzbekistanu, czy Kazachstanu, radzi sobie całkiem dobrze, ale ma też swoje słabe punkty. Głównym problem Kirgistanu w ocenie Marka Matusiaka jest słabość instytucji państwowych, nieefektywność, słaby rząd oraz brak kontroli nad własnym terytorium.

- Nie wróżę temu państwu świetlanej przyszłości, najlepszym co ten kraj może czekać, to utrzymanie tego, co jest. Kirgistan w tej chwili potrzebuje bardzo silnego wsparcia z zagranicy: finansowego, politycznego, wsparcia w budowie struktur państwowych. Nie wydaje się, żeby ktokolwiek był bardzo chętny, żeby się tak głęboko angażować - ocenił ekspert.

Audycji "Trzy strony świata" można słuchać w poniedziałki i środy o godz.16.45.

(ed)