Kaddafi - legenda i rzeczywistość
2011-10-20, 17:10 | aktualizacja 2011-10-20, 17:10
Dr Jan Bury (arabista): - Rewolucja, która wybuchła w Libii, jest dziełem ludzi. Oni zmietli ten reżim, niewątpliwie przy pomocy świata zewnętrznego.
Posłuchaj
W specjalnym wydaniu "Trzech stron świata" o Libii i Muammarze Kaddafim, który zginął dziś w trakcie ucieczki z rodzinnej Syrty, kontrolowanej przez powstańców.
Kim był ten - rządzący 42 lata Libią - dziwny przywódca, o którym legendy mieszały się z rzeczywistością? – o tym Ernest Zozuń w rozmowie z dr. Janem Burym, wykładowcą z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego.
Kaddafii to beduin, który nigdy i nigdzie nie ruszał się bez swojego namiotu, co musieli znosić światowi przywódcy, gdy zapraszali go do swoich krajów. Na dodatek wiózł ze sobą zawsze parę wielbłądów, bo co rano musiał napić się świeżego wielbłądziego mleka. W "Zielonej książce" opisał ustrój Dżamahirijja, czyli ustrój szczęśliwości oparty na szarijacie, socjalizmie i kapitalizmie, który próbował wprowadzić w Libii.
- To było bardzo widowiskowe, ale zasadnicze pytanie, czy były to rządy efektywne, przynosiły coś konstruktywnego dla ludności kraju? Czy przyczyniły się do rozwoju narodu? W ocenie eksperta ten rozwój był wyjątkowo wolny, uwarunkowany wspieraniem przez Libię w latach 70. i 80. międzynarodowego terroryzmu, co spowodowało reperkusje międzynarodowe w postaci sankcji - opowiadał w Trójce dr Jan Bury.
Gośc Trójki mówił, że w latach 2003 -2004 Kaddafi wyrzekł się działalności terrorystycznej.
- Libia zmieniła front funkcjonowania, zaczęła się otwierać na świat zachodni, zniesiono sankcje – opowiada dr Bury.
Tym samym kraj, otwierając się w ostatnich latach na świat zachodni, stał się beneficjentem przeróżnych korzyści i specyficznego pozytywnego stosunku ze strony przywódców zachodnich.
- Rewolucja, która wybuchła w Libii, jest dziełem ludzi. Oni zmietli ten reżim przy pomocy świata zewnętrznego. Rewolucję tę Kaddafi wywołał, ponieważ jego własne siły nie radziły sobie z utrzymaniem władzy, pojawili się najemnicy, którzy zaczęli strzelać do protestujących pokojowo ludzi - podkreśla dr Bury.
ed