"Róża" wymaga pewnej wrażliwości
2011-10-16, 15:10 | aktualizacja 2011-10-16, 15:10
Film Wojciecha Smarzewskiego "Róża", który zdobył nagrodę główną w Konkursie Międzynarodowym Warsaw Grand Prix nie spotka się z przychylnością wszystkich widzów. Dla niektórych będzie zbyt brutalny.
Posłuchaj
Agata Kulesza wiązała z "Różą" pewne obawy po festiwalu w Gdyni, gdzie film nie został wyróżniony. Bała się, że ludzie spoza Polski nie są w stanie go zrozumieć (jury składało się tam głównie z obcokrajowców), co by oznaczało, że twórcy źle opowiedzieli historię, nie przekazali emocji. Tymczasem jury Warszawskiego Festiwalu Filmowego, składające się z samych obcokrajowców, przyznało im nagrodę główną w Konkursie Międzynarodowym Warsaw Grand Prix. Dla aktorki jest to sygnał, że "Róża" wymaga pewnej wrażliwości od odbiorcy, a jest przy tym filmem trudnym.
- Jedni wytrzymują tak brutalne sceny, jakie są w tym filmie, inni nie. Ktoś mi powiedział, że te sceny w pewnym momencie dla niektórych stają się groteskowe - ocenia Agata Kulesza w "Trójkowo, filmowo" realizowanym ostatniego dnia festiwalu w Kinotece.
Film wymagał od twórców niesamowitego zaangażowania i oddania się sprawie. Aktorka za błogosławieństwo uważa fakt, że kręcili na wyjeździe, gdzie mogli w pełni oderwać się od swoich problemów i nie zaprzątać sobie nimi głowy. "Róża" była dla aktorki dużym obciążeniem psychicznym.
- Film realizowaliśmy przez lato, jesień i zimę. To nie jest tak, że lato minie, zdjęcia się skończą, a ja przez te 1.5 miesiąca przerwy nagle odpoczywam, wyłączam głowę. To się mieliło, i mieliło, i mieliło. Dopiero 2 miesiące temu się z tego wydostałam – wspomina aktorka, która dopiero teraz może powoli zacząć podchodzić z dystansem do "Róży".
"Róża" na ekrany polskich kin wejdzie na początku stycznia 2012 r.
Zapraszamy do wysłuchania rozmowy Ryszarda Jaźwińskiego z Agatą Kuleszą oraz całej audycji z Kinoteki.