Satelita zmierza w kierunku Ziemi
Nazywa się UARS i ma 20 lat. Lada dzień skończy swój kosmiczny żywot i być może stanie się to na naszych oczach.
Foto: fot. NASA
Zbudowany przez NASA satelita od 1991 roku badał górne rejony ziemskiej atmosfery. Cztery lata temu stał się w zasadzie bezużyteczny. - Doszło wówczas do kolizji kosmicznej z pewnym śmieciem, z fragmentem satelity radzieckiego, który z kolei rozpadł się wcześniej przez zderzenie z innym śmieciem kosmicznym, co uświadamia nam, jak poważnym problemem śmiecie kosmiczne są - mówi Karol Wójcicki z Centrum Nauki Kopernik.
- To był satelita zaprojektowany do badań atmosfery, w szczególności do badań tzw. aerozoli atmosferycznych i tego, co się w atmosferze dzieje z gazami, np. z warstwą ozonową (bardzo istotny problem swego czasu) albo na przykład co się dzieje w atmosferze po wybuchu wulkanu - tłumaczy Jan Stradowski, szef działu nauki miesięcznika Focus.
Ponieważ satelita znajdował się na relatywnie niskiej wysokości, to ze względu na hamowanie wynikające z tarcia o górne warstwy atmosfery opadał coraz niżej. - Ostatnio udało się już dość precyzyjnie przewidzieć, że w piątek, być może z odchyleniem kilka godzin, spadnie na Ziemię - mówi Jakub Ryzenko, Centrum Badań Kosmicznych Polskiej Akademii Nauk.
Za najbardziej prawdopodobny termin uznawany jest piątek godz. 23.00 czasu uniwersalnego, a 30 minut wcześniej obiekt ma przelecieć bardzo blisko Polski, nad północnymi granicami naszego kraju.