Na co pójdą unijne pieniądze?
2011-07-29, 16:07 | aktualizacja 2011-07-29, 16:07
W trójkowym magazynie "Bardzo ważny projekt" ekonomiści Paweł Satalecki i Marek Zuber rozmawiali m.in. o polskiej prezydencji w UE oraz możliwości zarobienia na międzynardodowych imprezach sportowych.
Posłuchaj
Dziś w Sopocie rozpoczęła się batalia o unijne pieniądze, która potrwa do końca przyszłego roku. - To pierwszy ważny test dla naszej prezydencji w Unii Europejskiej - zaznaczył Marek Zuber. - Dotychczas zbieraliśmy niemal wyłącznie pochwały. Warto jednak pamietać, że nasza rola ma głównie wymiar organizacyjny, a najważniejsze decyzje i tak zapadają w Brukseli.
Goszczący w Trójce ekonomiści zgadzają się, że w interesie Wspólnoty jest zmiana sposobu rozydysponowania środków. Pieniądze, przeznaczane dotychczas głównie na wyrównywanie różnić pomiędzy regionami, warto zainwestować w rozwój nowych technologii oraz wzrost efektywności. W przeciwnym wypadku za kilkadziesiąt lat USA oraz kraje Dalekiego Wschodu zdystansują nas w dziedzinie konkurencyjności.
- Obawiam się jednak, że zwycięży opcja zachowawcza. Na jej rzecz lobbować będą między innymi wpływowe środowiska francuskie, którym zależy na utrzymaniu wysokich dopłat do rolnictwa -twiedzi Paweł Satalecki.
Problemem, z którym bez wątpienia będzie musiała się zmierzyć UE w trakcie naszej prezydencji, jest fala kryzysów, przetaczająca się obecnie przez Grecję, Portugalię i Włochy. Sposobem na uniknięcie podobnych problemów w przyszłości jest stworzenie systemu nadzoru makroekonomicznego, obejmująceego więcej czynników niż tylko inflacja (regulacją tej kwestii zajmują się banki centralne poprzez ustalanie poziomu stóp procentowych).
Instytucje nadzoru makrooszczędnościowego wprowadzone zostały w UE po kryzysie 2009 roku. Stworzenie podobnych mechanizmów w Polsce postulował na wtorkowym posiedzeniu Sejmu Prezes NBP, Marek Belka.
- Efektywność takiej instytucji zależy od zakresu jej kompetencji - wyjaśnia Paweł Satalecki. - Publikowanie raportów, z którymi nikt by się specjalnie nie liczył, nie ma większego sensu. Niezbędny byłby realny wpływ na decyzje rządu.
Spośród krajów Starego Kontynentu w relatywnie dobrej sytuacji ekonomicznej znajduje się Wielka Brytania. Także dlatego, że przyszłoroczne Igrzyska Olimpijskie mają do 2015 roku zasilić gospodarkę tego kraju kwotą 5 mld funtów.
- Przez ostatnie 20 lat Igrzyska Olimpijskie przynosiły organizującym go krajom straty - mówi Marek Zuber. - Ale Wielka Brytania przygotowuje się do imprezy od wielu lat, inwestując nie tylko w infrastrukturę sportową, lecz także gospodarczą, w machinę promocyjną oraz imprezy towarzyszące.
Szkoda, że tego samego nie można powiedzieć o polskich przygotowaniach do Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej w 2012 roku.