W Kenii kończy się czas bezprawia
2011-06-26, 07:06 | aktualizacja 2014-06-25, 15:06
– Zbyt długo w tym kraju myślano, że można kraść, zabijać, napadać na innych, organizować plemienne bojówki i nic się nie stanie. Teraz to się zmieni - mówi Patrick Lumumba, szef Kenijskiego Urzędu Antykorupcyjnego.
Posłuchaj
Międzynarodowy Trybunał Karny (ICC) prowadzi dochodzenie w sprawie zamieszek, do jakich doszło po ostatnich wyborach parlamentarnych w Kenii w 2007 roku. W pogromach etnicznych zginęło 1300 osób, kilkaset tysięcy straciło dach nad głową.
- Po raz pierwszy w historii niektórzy ludzie dowiedzieli się, że bez względu na to jaką władzą dysponujesz, nie stoisz ponad prawem. Mam nadzieję, że ten proces zakończy się wyrokami wydanymi na podstawie dowodów - mówi szef Kenijskiego Urzędu Antykorupcyjnego Patrick Lumumba.
Wśród oskarżonych są najwyżsi kenijscy politycy: szef policji, minister finansów i inni ministrowie. - Już sam fakt, że tak wysoko postawieni ludzie muszą się tłumaczyć przed wymiarem sprawiedliwości skłoni innych do zrozumienia, że nie ma bezkarności – dodaje szef KUA.
Postawienie zarzutu podżegania sześciu wysokiej rangi politykom jest przełomem w Kenii. Do tej pory sprawcy przemocy i korupcji byli bezkarni.
- Korupcja finansuje w Afryce politykę, biznes, życie publiczne. Afrykańska rzeczywistość wygląda tak, jak wygląda, bo ci, którzy mieli służyć, a więc prezydenci, ministrowie, urzędnicy państwowi, wybrali drogę korupcji – dodaje Kenijczyk.
Dodał, że Afryka nie zrealizuje swojego potencjału, dopóki jej narody nie przestaną wybierać ludzi skorumpowanych. – Afrykański elektorat jest wspólnikiem skorumpowanych polityków i współautorem własnych nieszczęść – stwierdził.
Patrick Lumumba podkreślił, że lojalność plemienna także wpływa na rozszerzanie się korupcji i bezprawia. – Jeśli ta szóstka zostanie formalnie oskarżona, na pewno pojawi się jakiś wspierający ich blok polityczny, który może mieć wpływ na przebieg przyszłorocznych wyborów – przypuszcza.
Jego zdaniem jest to proces podobny do tego, co dzieje się w Serbii, gdzie mimo wydania w ręce MTK Mladića czy Karadica, wciąż cieszą się oni poparciem części społeczeństwa.
Patick Lumumba podkreśla, że Kenijczycy nie czują wobec siebie nienawiści wynikającej z odmienności plemiennej. Zamieszkom winni są politycy, którzy, szczególnie w okresie przedwyborczym, stawiają się w roli jedynego zbawcy swych współplemieńców, a tym samym wywołują nienawiść do przeciwników.
- Czasem jedyną szansą na suwerenność narodu jest uwolnienie się od lidera, który zniewala. Nie mam wątpliwości, że jeżeli jakieś osoby w Kenii będą stanowić zagrożenie dla suwerenności narodu, to wspólnota międzynarodowa ma obowiązek interwencji w naszym kraju. Trzeba pamiętać, że gdyby nie ta interwencja w 2007 roku, Kenię ogarnęłaby wojna domowa. Powinniśmy podziękować za to, że egzekucja Kenii została wtedy powstrzymana i dziś możemy żyć w pokoju – podsumował.
W dalszej części audycji:
- Andrzej Sadowski z Centrum im. Adama Smitha mówił o sytuacji w Grecji i jej wpływie na wszystkie państwa Wspólnoty;
- Paweł Wilkowicz, dziennikarz sportowy o wpływie organizacji piłkarskich mistrzostwa świata w RPA na rzeczywistość mieszkańców tego kraju.
Usłyszeć mogliśmy także relacje: Beaty Płomeckiej z Brukseli, Marka Wałkuskiego z Waszyngtonu, Macieja Jastrzębskiego z Moskwy, Wojciecha Szymańskiego z Berlina.
"Raportu o stanie świata" można słuchać w każdą sobotę tuż po 15.00. Zapraszamy.
(asz)