Demokracja lokalna ma się dobrze

  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop
  • Mail
Demokracja lokalna ma się dobrze
Foto: źr.PAP

Coraz większa część gmin w Polsce posiada takich przywódców, którzy potrafią za sobą pociągnąć ludzi, być prawdziwymi liderami. Dlatego w 70 proc. polskich gmin wójtowie, burmistrzowie i prezydenci, wybierani są na kolejne kadencje.

Posłuchaj

"Klub Trójki" o demokracji lokalnej
+
Dodaj do playlisty
+

Gdyby zmierzyć czas, który upłynął od pierwszych wyborów samorządowych w wolnej Polsce ludzką miarą, okazałoby się, że jest to - mniej więcej - miara egzaminu dojrzałości. Z inicjatywy profesora Jerzego Regulskiego, jednego ze współautorów polskiej reformy samorządowej, powstał raport "Co nam powiedziały wybory samorządowe 2010, w 20 lat od wprowadzenia reformy samorządowej. Sukces? Porażka? Normalność?". Opracowała go Fundacja Rozwoju Demokracji Lokalnej - Małopolski Instytut Samorządu Terytorialnego i Administracji.

– Nasze badania pokazały, że nieważne bardzo często, czy wójt, burmistrz, prezydent należy do jakiejkolwiek partii politycznej. Ważne jest, czy ma pomysł na gminę, czy ma taką osobowość, która powoduje, że potrafi jednoczyć ludzi wokół siebie, że jest faktycznym liderem – mówi Jacek Kwiatkowski, obok Piotra Modrzewskiego i Daniela Płatka, współautor raportu.

Badacze postawili sobie pytanie: czy samorządy lokalne w Polsce są odporne na próby upolitycznienia? Odpowiedź nie jest jednoznaczna. Większość polskich gmin broni się przed upartyjnieniem. Jednak  im gmina jest większa, im więcej jest do uzyskania w grze publicznej, tym samorząd zaczyna się coraz bardziej upartyjniać.

Prof. Jerzy Regulski zauważa, że partie ciągle myślą w układach centralistycznych, państwowych, a  na szczebel lokalny przenoszone się problemy, które nie dotyczą władz lokalnyych. Podaje przykład małego miasta w Wielkopolsce, gdzie wójt był związany z Platformą, przewodniczącą Rady była pani z prawicowego odłamu PiS, a wiceprzewodniczącym był człowiek z SLD. - I działało. Ich największą  obawą było: co będzie, jak nam partie zakażą współpracy – mówi profesor.

- Jest kilka takich gmin, w których rzeczywiście chęć połączenia sił na poziomie samorządu z poziomu przeciwstawnych sobie partii polityki krajowej, kończy się dramatycznie. Tacy ludzie zostają wycofani z partii – zauważa Kwiatkowski.

Współautor raportu podkreśla, że nie jest przeciwny udziałowi partii politycznych w życiu publicznym. - Nie chciałbym, żeby był taki wydźwięk tego, o czym tutaj rozmawialiśmy. Chcemy tylko powiedzieć jedną rzecz: że partie polityczne powinny prowadzić swoją grę na poziomie parlamentu, natomiast gminy powinny być pozostawione ich mieszkańcom. Bez względu na to, kto reprezentuje jaką partię polityczną, jego istotą funkcjonowania powinien  być interes wspólny – podkreśla.

Pełną wersję raportu można znaleźć tu.

Audycji "Klub Trójki" można słuchać od poniedziałku do czwartku tuż po 21.00. Zapraszamy.

(pg)

Polecane