Relacje z Ukrainą. Miller: będę chwalił Nawrockiego, jeśli zmieni się współpraca
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski ma spotkać się w Warszawie z prezydentem Karolem Nawrockim. Leszek Miller uważa, że trzeba uregulować sprawy wokół Wołynia i ekshumacji. Stwierdził, że "w Polsce nie brakuje sił politycznych i ludzi, którzy bardziej są eksponentem banderowskiego interesu". - Takim liderem jest Paweł Kowal oczywiście. On jest głównym eksponentem doktryny banderowskiej w Polsce - ocenił były premier w "Bez Uników".
Były premier Leszek Miller gościem Renaty Grochal w "Bez Uników"
Foto: PR
Najważniejsze informacje w skrócie:
- Prezydent Zełenski 19 grudnia spotka się w Warszawie z prezydentem Nawrockim
- Leszek Miller przyznał, że spotkanie powinno odbyć się w Polsce, a nie w Ukrainie
- Były premier wskazywał na niechęć Ukrainy do uregulowania spraw wokół zbrodni wołyńskiej
OGLĄDAJ. Leszek Miller gościem Renaty Grochal
Ukraiński prezydent Wołodymyr Zełenski poinformował, że planuje wizytę w Polsce 19 grudnia. Jak wyjaśnił, taki termin zaproponowała strona polska. Informację potwierdził rzecznik prezydenta Karola Nawrockiego i wskazał, że ustalane są szczegóły planowanego spotkania.
Leszek Miller przyznał, że jest zadowolony z tego, że to prezydent Zełenski przyjedzie do Warszawy, mimo że pojawiały się głosy, że to prezydent Nawrocki powinien - w ramach gestu solidarności z Ukrainą - udać się do Kijowa. - Muszę pochwalić pana prezydenta Nawrockiego, że uzyskał to, do czego dążył. Od samego początku twierdził, że to Polska jest w NATO, to Polska jest członkiem Unii Europejskiej, więc jak Zełenski ma jakiś interes, to niech po prostu przyjedzie. Uważam to za słuszne - stwierdził.
Były premier zaznaczył, że podoba mu się to, co mówi Karol Nawrocki na temat relacji Polski z Ukrainą. - On będzie zmierzał do sytuacji, w której ta współpraca będzie oparta na zasadach partnerskich, bo ona dzisiaj jest asymetryczna - ocenił Miller. Wskazał tu na porozumienia - jedno zawarte jeszcze przez Antoniego Macierewicza w czasach rządów PiS, a drugie przez premiera Donalda Tuska - które "nakładają masę obowiązków na Polskę i bardzo niewiele obowiązków na Ukrainę". - Jeżeli Nawrocki doprowadzi do tego, że to się zmieni, to będę go jeszcze bardziej chwalił - podkreślił.
"Krytykuję banderyzm, który tam się rozwija"
Leszek Miller wskazał też na potrzebę uregulowania kwestii wokół rzezi wołyńskiej i ekshumacji ofiar ukraińskich zbrodni. Polskę i Ukrainę od wielu lat różni pamięć o roli Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i Ukraińskiej Powstańczej Armii, które w latach 1943-1945 dopuściły się ludobójczej czystki etnicznej blisko 100 tys. polskich mężczyzn, kobiet i dzieci. Gość Trójki uważa, że "cała ta idea państwa czystego etnicznie, która doprowadziła do holokaustu Polaków na Wołyniu i w Galicji Wschodniej, istnieje dalej w tkance politycznej i społecznej Ukrainy". Miller podkreślił, że mamy sytuację tego typu, że "mordercy Polaków stoją na pomnikach ukraińskich miast, a ich ofiary leżą w dołach, na polach, w lasach, w rzekach".
Były premier uważa, że "w Polsce nie brakuje sił politycznych i ludzi, którzy bardziej są eksponentem banderowskiego interesu w Polsce niż polskiego interesu". - Ja nie krytykuję Ukrainy, krytykuję banderyzm, który tam się rozwija - zaznaczył. Miller przyznał, że "nie jest tak, że my i Ukraina mamy tylko i wyłącznie tożsame interesy". - Jak każde państwo mamy interesy zbieżne z naszym sąsiadem i jak każde państwo mamy różne interesy z naszym sąsiadem. Jeżeli ktoś tego nie widzi, biega po radiach i opowiada, że trzeba w ogóle wyłączyć tych, którzy myślą inaczej, którzy myślą pro polsko, że wszyscy mają myśleć pro banderowsko, to ja się z tym po prostu nie zgadzam. Takim liderem jest Paweł Kowal oczywiście. Tych środowisk. On jest głównym eksponentem doktryny banderowskiej w Polsce - stwierdził Miller.
"Ich przeraża skala tego, co tam się stało"
Gość Renaty Grochal nie zgadza się także z argumentacją tych osób, które mówią, że wojna w Ukrainie to nie jest czas na prace ekshumacyjne. - Jeżeli to jest dobry moment dla niemieckich ekshumacji, bo Niemcy przeprowadzają na Ukrainie ekshumację - tam poległo przecież bardzo wielu Niemców, którzy walczyli w szeregach Wehermachtu czy policyjnych jednostek - to dlaczego nie jest dobry dla Polaków? Oczekuję odpowiedzi od tych, którzy uważają, że nie jest to dobry moment - powiedział.
Miller tłumaczył, że różnica polega na tym, że "ekshumacje niemieckie, to są ekshumacje, gdzie się odkrywa kości żołnierzy, którzy polegli w boju i takie są rany, które zostały na kościach". - Ekshumacje polskich obywateli, to są ekshumacje, gdzie kości są pogruchotane, czaski są porozbijane, są ślady znęcania się nad ludźmi. I w przeciwieństwie do niemieckich żołnierzy jest tam mnóstwo dzieci i kobiet. I Ukraińcy tego się boją. Oni nie chcą tych ekshumacji, nie chcą odkrywać, bo ich przeraża skala tego, co tam się stało. Jak na początku lat 90. rozpoczęły się te ekshumacje, to nasi archeolodzy, którzy tam byli obecni, byli przerażeni, bo były tam stosy kości i to również dzieci, przede wszystkim dzieci - podkreślił.
Leszek Miller ocenił, że "Ukraina nie chce się z tym zmierzyć, bo oni uważają tych, którzy dowodzili tym holokaustem, za swoich bohaterów". - Więc jak się mogą zgodzić? Dopóki to się nie zmieni, to się nie będą zgadzać, będą oszukiwać Polskę i Polaków, będą kluczyć, będą kombinować. I ja jestem bardzo ciekaw, co pan prezydent Załenski powie prezydentowi Nawrockiemu podczas piątkowej wizyty w tej sprawie - podsumował były premier.
- Oto cel wizyty Zełenskiego w Polsce? Nieoficjalne informacje
- Kompromis ws. Donbasu? Gen. Polko: to otwarcie drogi wojskom Putina
- Nowy koszmar ukraińskich miast. W sieci krąży zdjęcie Shaheda z potężną głowicą
Źródło: Trójka
Prowadząca: Renata Grochal
Opracowanie: Paweł Michalak