"Niezła ta twoja piosenka", czyli "Living Thing" od Electric Light Orchestra

Electric Light Orchestra było zespołem, które przedefiniowało brzmienie rocka w latach 70. Historię jednego z ich największych przebojów "Living Thing" przypomniał Kuba Ambrożewski w audycji "Piosenka do Wyjaśnienia".

"Niezła ta twoja piosenka", czyli "Living Thing" od Electric Light Orchestra

Electric Light Orchestra

Foto: LFI/Photoshot/REPORTER

Electric Light Orchestra byli jednymi z gigantów rocka lat 70., a ich przeboje rozbrzmiewały na całym świecie. Ich wielka kariera zaczęła się od hitu "Living Thing", który przypomniał Kuba Ambrożewski w audycji "Piosenka do Wyjaśnienia".

"Living Thing" - pierwszy wielki hit Electric Light Orchestra

- Płodność i wytrwałość to być może dwa pierwsze słowa, które przychodzą do głowy na myśl o dorobku Electric Light Orchestra do połowy lat 70. Zespół wypluwał z siebie kolejne albumy z imponującą regularnością, w tempie jednego na rok , nawet pomimo tego, że żaden z nich nie stał się bestsellerem. Żaden aż do płyty A New World Record z października 1976 roku - opowiadał Kuba Ambrożewski.

To właśnie szósta płyta zespołu okazała się przełomowa i zawierała jeden z największych hitów grupy, "Living Thing".

- To właśnie na szóstym krążku ELO znalazł się jeden z ich flagowych hitów – Living Thing. Piosenka tak lekka, łatwa i przyjemna, że nietrudno przegapić w niej kilka bardzo nieoczywistych zabiegów. Jednym z nich - z którego lider zespołu Jeff Lynne był szczególnie dumny, było użycie tak zwanego akordu zwiększonego, czyli durowego akordu, w którym najwyższy dźwięk, kwinta, został podwyższony o pół tonu. W używaniu takich akordów wcześniej lubował się jeden z idoli Lynne’a, George Harrison. W partiach wokalnych Lynne’a wsparły dziewczyny z amerykańskiej grupy Fanny, wśród nich Patty Quatro - siostra popularnej w tamtym czasie Suzi Quatro. Razem śpiewali o "żywej rzeczy", a fani spekulowali, co poeta miał na myśli. Jedna z teorii sugerowała, że wersy o żywej rzeczy, którą okropnie jest stracić, dotyczą nienarodzonego dziecka, inna że to utwór o ratowaniu wielorybów -  opowiadał prowadzący "Piosenki do Wyjaśnienia"

Posłuchaj audycji Trójki:

O czym jest hit zespołu? "Najbardziej uniwersalna ze spraw"

Mimo licznych spekulacji fanów, prawdziwa tematyka piosenki okazała się prosta i dotyczy miłości. Mało brakowało jednak, by utwór opowiadał o czymś zupełnie innym.

- Prawda była o wiele bardziej banalna i pogodna. Lynne nie był zadowolony z pierwszej wersji tekstu opisującej jego wakacje w Hiszpanii. Poprosił więc producenta o skasowanie nagranych już wokali i w pół godziny dopisał nowe słowa, o najbardziej uniwersalnej ze spraw, czyli miłości. Wspominał wydanie "Living Thing" jako ważny moment w swojej karierze: gdy po trasie po USA wrócił do Anglii i zatrzymał się na kilka dni u rodziców, ojciec obudził go o 10 rano, włączając radio na cały regulator. Rozbrzmiało "Living Thing". "No dobra, całkiem niezła ta twoja piosenka" - miał powiedzieć mu z uznaniem - puentuje Kuba Ambrożewski.

Czytaj także:

Mateusz Wysokińsk