Papież, który wyszedł poza mury
- Jan Paweł II przekonał wiernych, że zadaniem papieża nie jest przyjmowanie hołdów od wielkich tego świata. Równie dobrze może on witać się z biedotą na ulicach Caracas – mówi Tomasz Królak z KAI.
Watykan
Foto: Greg O'Beirne/Wikimedia Commons/CC
Jan Paweł II, osoba wyjątkowa dla Polski i znacząca dla całego świata, dzisiaj zostaje przez Kościół ogłoszony błogosławionym. - Kościół katolicki mocą swojego autorytetu uosobionego przez biskupa Rzymu uznał, że w sposób heroiczny i doskonały Jan Paweł II realizował cnoty ewangeliczne: wiarę, nadzieję i miłość, a także ubóstwo i posłuszeństwo – tłumaczy przesłanki do beatyfikacji wiceprezes Katolickiej Agencji Informacyjnej Tomasz Królak.
Gość "Raportu o stanie świata" podkreśla, że nie jest to forma rekompensaty dla samemego papieża za to, czego dokonał. Kościół przez ten gest chce pokazać, że ten spośród nas, który żył i stąpał po tej ziemi jest kimś, na kim można się wzorować.
Zaznacza jednak, że nie ma ludzi bez grzechu, a sama beatyfikacja nie polega na tym, że wiernym mówi się: zobaczcie, to jest absolutny wzorzec. – Zrobiono by w ten sposób z papieża półboga i tym samym oddalono od nas chcących go naśladować. Ideałem z pewnością nie był, ale jest człowiekiem błogosławionym. Takim, który Kościół podaje za wzór ideału, jaki człowiek może osiągnąć nie będąc Bogiem.
W Polsce Jana Pawła II zawsze traktowano wyjątkowo. W innych krajach często jego działania, zwłasza w ostatnich latach pontyfikatu były poddawane krytyce. Mówi o tym w rozmowie z Polskim Radiem watykanista pracujący niegdyś dla dziennika "Corriere della Serra" Luigi Accattoli. Komentuje on dawne spekulacje dotyczące wyniesienia polskiego papieża na ołtarze z pominięciem procesu beatyfikacyjnego. Taką możliwość poważnie rozważał podobno Benedykt XVI.
- To tylko legenda. Jest jasne, że okrzyki "santo subito" podczas pogrzebu Jana Pawła II nie były spontaniczne. To element zorganizowanej akcji jednego z ruchów religijnych. Niemniej jednak wyrażały one szczere oczekiwania na szybką beatyfikację. Prawdą jest natomiast, że jeszcze przed konklawe, które wybrało Józefa Ratzingera, kardynałowie napisali list do przyszłego następcy św. Piotra z prośbą o przyspieszenie procesu – zdradza kulisy beatyfikacji.
Luigi Accattoli mówi także, że największym błędem poprzedniego papieża było pozwolenie na zbyt dużą swobodę jego najbliższych współpracowników. W ostatnich latach pontyfikatu z powodu choroby biskupa Rzymu realną władzę w Watykanie sprawowała grupa kardynałów: sekretarz stanu Stolicy Apostolskiej Angelo Sodano, wikariusz Rzymu Camillo Ruini, kardynał Giovanni Battista Re i przyszły papież Ratzinger. - Na dobrą sprawę papież mógł nie podejmować żadnych decyzji nawet przez kilka miesięcy, a watykańska maszyna nadal funkcjonowała.
Zdaniem watykanisty Jan Paweł II powinien w odpowiednim momencie zrezygnować ze sprawowania funkcji głowy Kościoła katolickiego. - Gdyby po zrealizowaniu swojego marzenia i wprowadzeniu wiernych w trzecie tysiąclecie dobrowolnie opuścił tron papieski, to wybrany pięć lat wcześniej Ratzinger, młodszy i silniejszy, mógłby wprowadzić więcej reform w Kościele.
Luigi Accattoli zaznacza jednak, że mówi tutaj z punktu widzenia dziennikarza, a nie wiernego. Dodaje także, że sama beatyfikacja jest potrzebna głównie zwykłym ludziom. - Ta uroczystość nie jest po to, by pobudzać debaty intelektualne. Jan Paweł II błogosławiony będzie służył głównie ludziom prostym.
Inne zdanie ma w tej kwestii Tomasz Królak. Zauważa, że papież spotykał się ze wszystkimi i w slumsach Nairobi, i na szczytach władzy w ONZ. W operach i w przytułkach. - Recepcję jego nauczania trudno ograniczyć do tak zwanych prostych ludzi. Przypomnijmy sobie ogromną światową recepcję listu do artystów i słowa na różnych areopagach politycznych.
Gość Trójki podkreśla, że Jan Paweł II był pierwszym w historii biskupem Rzymu, który wykroczył poza mury Watykanu i potrafił rozmawiać z każdym. - Nie było w dziejach papiestwa osoby, z którą przeciętny zwykły człowiek tak bardzo by się utożsamiał.
Zdaniem Tomasza Królaka grozi nam jednak banalizacja tej wielkiej postaci. - Każdy szarpie papieża w swoją stronę, różne środowiska, media. Nie powinniśmy przerzucać się cytatami o kremówkach albo o odnowieniu oblicza tej ziemi. Sięgnijmy raczej głębiej, do jego bogatej spuścizny, tomów, które są przecież powszechnie dostępne - zachęca.
Aby wysłuchać całej audycji, wystarczy kliknąć w ikonę dźwięku w boksie "Posłuchaj".
Audycji "Raport o stanie świata" można słuchać w każdą sobotę o godz. 15.00.
(dmc)