Polskie lata 90. Czas skrajnych emocji: wielkiej radości i wielkiego smutku

Premiera podcastu "12 000 dni: katastrofa promu Jan Heweliusz" już w środę wieczorem, 5 listopada, na antenie Trójki i na stronie internetowej. A w audycji "Tu Myśliwiecka 3/5/7" próbujemy nakreślić historyczne tło tamtych wydarzeń.

Polskie lata 90. Czas skrajnych emocji: wielkiej radości i wielkiego smutku

Michał Nogaś

Foto: Krzysztof Świeżak/Polskie Radio

Autorski podcast Anny Dudzińskiej i Michała Matusa "12 000 dni: katastrofa promu Jan Heweliusz" to opowieści o tych dniach, które minęły od katastrofy promu "Jan Heweliusz", rozmowy z tymi, którzy przeżyli, tymi, którzy utracili bliskich, próba dotarcia do tych, którzy nigdy nie mówili i śledztwo na temat rzeczy, o których się nie pamięta.

Polska dynamicznej zmiany i kontrastów

Do katastrofy promu "Jan Heweliusz" doszło 14 stycznia 1993 roku. Od wyborów czerwcowych 1989 roku, które zmieniły wszystko, minęły niespełna cztery lata. W jakim momencie swojej historii była wtedy Polska?


- To była Polska bardzo dynamicznej zmiany, a zarazem Polska zupełnie inna od tej współczesnej. To jest Polska bardzo biedna, Polska dużo bardziej katolicka, niż dziś: wg badań 96-97 procent ludności deklarowało katolicyzm. A w polityce 1993 rok to czas porażki ugrupowań postsolidarnościowych. Bardziej ich porażki, niż zwycięstwa postkomunistów: skomplikowana ordynacja wyborcza spowodowała, że 1/3 głosów, które zostały oddane we wrześniu 1993 roku poszła do kosza, zupełnie się nie liczyła - mówi dr Michał Przeperski, rzecznik Muzeum Historii Polski, autor m.in., książek "Dziki wschód", "Transformacja po polsku 1986-1993". - Mam głębokie przekonanie, że w 1993 roku Polacy nie mieli siły, żeby się interesować polityką, że spory, które nas rozrywały były na tle ekonomicznym. Tylko bardzo wąska grupa mogła się bogacić, a coraz więcej spośród nas znajdowała się nie tyle na marginesie, co na życiowym śmietniku - wyjaśnia.

Bolesny moment transformacji

Można więc bez przesady przyjąć, że to był bardzo bolesny moment transformacji. - A zarazem bardzo dynamiczny. To był taki moment w naszej historii, kiedy pojawiły się nie notowane od bardzo dawna kontrasty: ludzie bardzo bogaci, kolorowi, zadowoleni i ludzie szarzy, zmęczeni, smutni. To był początek polski współczesnej, radykalnych, gwałtownych podziałów - tłumaczy rozmówca Michała Nogasia. - Lata 90. to jest wiązka rozmaitych emocji, a jedną z bardzo silnych emocji był strach, strach przed bezrobociem... Mam poczucie, że lata 90. to był czas skrajnych emocji: skrajnej balangi, skrajnego szczęścia, ale tez i skrajnego smutku - wskazuje.


Piotr Radecki