Mroczna historia z happy-endem, czyli "Jane Says" Jane's Addiction

Jane’s Addiction to jeden z najważniejszych zespołów rockowych przełomu lat 80. i 90. XX wieku. Ich pierwszy wielki hit "Jane Says" był hołdem dla przyjaciółki i współlokatorki wokalisty Perry’ego Farrella. Historię utworu  przypomniał Kuba Ambrożewski w audycji "Piosenka do wyjaśnienia".

Mroczna historia z happy-endem, czyli "Jane Says" Jane's Addiction

Jane's Addiction i "Jane Says" w Piosence do Wyjaśnienia

Foto: screen/youtube.com/ The Howard Stern Show

Jane’s Addiction pozostawili po sobie bogate dziedzictwo muzyczne, a jednym z największych hitów grupy jest "Jane Says". Historię piosenki i jej powstania przypomniał Kuba Ambrożewski w audycji "Piosenka do wyjaśnienia".


Scena rocka zdominowana przez używki

Lata 80. w Los Angeles były niezwykle płodne dla muzyki rockowej. Po epoce glam metalu przyszedł czas na nowych wykonawców, takich jak Guns N’ Roses, Red Hot Chili Peppers czy bohaterowie audycji, Jane’s Addiction.

- Mroczna historia z happy endem, uwieczniona w pierwszym singlu bardzo ważnej rockowej grupy. Jane’s Addiction, bo o nich mowa, to niezwykle wpływowy zespół, bez którego alternatywny rock lat 90. nie brzmiałby tak samo. Grupa narodziła się w kalifornijskim podziemiu lat 80., które zrodziło też Guns N’ Roses, a chwilę wcześniej Red Hot Chili Peppers - opowiadał Ambrożewski.

Choć w Kalifornii muzyka rozwijała się dynamicznie, dużą przeszkodą były używki - inspirujące nie tylko nazwę zespołu, ale i jego pierwszy hit.

- Kalifornia miała wyznaczyć przyszłość amerykańskiego rocka, jednak dużą przeszkodą były używki. W przypadku Jane’s Addiction rzecz właściwie nierozerwalna z jej wizerunkiem. Nazwa zespołu była hołdem wokalisty Perry’ego Farrella dla jego przyjaciółki i współlokatorki Jane Bainter, uzależnionej od heroiny - tłumaczył Ambrożewski.

Posłuchaj audycji w Trójce:

Mroczna historia z happy endem

- Jane powtarzała często, że już jutro rzuci nałóg, zerwie ze swoim toksycznym chłopakiem i wyjedzie do Hiszpanii. To wszystko Farrell opisał w tekście piosenki opartej właściwie na dwóch akordach. Ballada o Jane była kolejną w dziejach rocka piosenką o dziewczynie o tym imieniu, po The Rolling Stones, Velvet Underground i Slade. Stała się jednak przepustką zespołu do lukratywnego kontraktu z Warner Records - mówił prowadzący "Piosenkę do wyjaśnienia".

Choć sytuacja Jane Bainter, opisana w utworze, była dramatyczna, jej historia zakończyła się szczęśliwie.

- Co stało się z Jane Bainter? Bohaterka piosenki żyje i ma się całkiem dobrze. Z uzależnieniem i toksycznym związkiem poradziła sobie wiele lat temu. Dotarła też do Hiszpanii, która okazała się rozczarowaniem. Wróciła do Los Angeles, gdzie poświęca się pracy w schroniskach dla kobiet. Takich jak ona 40 lat temu - podsumował Ambrożewski.

Mateusz Wysokiński