Eurolista oznacza 25 dodatkowych posłów w PE
2011-04-27, 19:04 | aktualizacja 2011-04-27, 19:04
- Nie po to kraje członkowskie zmniejszały liczbę europosłów, żeby teraz wykonywać ruch w drugą stronę. Ta propozycja jest wbrew idei "odchudzania" klasy politycznej – powiedział Ryszard Czarnecki.
Posłuchaj
Komisja Spraw Konstytucyjnych Parlamentu Europejskiego poparła projekt europosła Andrew Duff'a, w którym proponuje wprowadzenie eurolisty w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Każdy wyborca miałby dwa głosy - jeden do zagłosowania na listę krajową, jeden - na europejską.
Europarlamentarzysta Ryszard Czarnecki (PiS) jest sceptyczny wobec tego pomysłu. - Boję się, że partie, już na poziomie europejskim, wpychałyby kolanem swoich ważnych przedstawicieli, którzy de facto nie poddawaliby się procedurze wyborczej – powiedział w rozmowie z Damianem Kwiekiem.
Zdaniem europosłanki Róży Thun (PO) kampanie wyborcze w Polsce bardzo koncentrują się na tematach lokalnych. W przypadku wyborów do Parlamentu Europejskiego wspólna lista i kampania wyborcza, którą politycy prowadziliby podróżując do różnych krajów członkowskich pozwoliłaby na naprawdę europejską dyskusję.
- Żeby doprowadzić do prawdziwego zintegrowania i dobrego funkcjonowania wspólnego rynku potrzebujemy obywateli, którzy patrzą unijnie, widzą całą Unię, a do tego wybory, w których można wybrać kandydata z innego kraju lub kandydować, jako przedstawiciele całej Unii, może skutkować myśleniem, że Parlament Europejski jest instytucją wspólnotową, a nie międzyrządową - wyjaśniła.
Ryszard Czarnecki podkreślił, że w Unii Europejskiej poszczególne kraje walczą o swoje interesy, więc myślenie o "interesie europejskim" jest myśleniem fikcyjnym. - Ta koncepcja powoduje scedowanie decyzji na poziom europejski kosztem decyzji krajowych i wydaje mi się, że już dużo suwerenności oddaliśmy do Brukseli, więcej nie powinniśmy - podsumował.
Aby usłyszeć, jakie jeszcze zmiany proponuje europoseł Duff w swoim projekcie, wystarczy kliknąć ikonę dźwięku w boksie "Posłuchaj".
(asz)