Welcome to Mar-A-Lago! #SouthPark pic.twitter.com/MgIlIVL51j
— South Park (@SouthPark) August 7, 2025
"South Park": prawie trzy dekady kontrowersji i jazdy bez trzymanki
Jak mimo wulgarnego humoru, sięgania po tematy tabu i dosadnej krytyki wybranych osób lub zjawisk utrzymać się na antenie? I jeszcze zyskać status serialu kultowego? W przypadku "South Park" odpowiedź brzmi: robić to w przemyślany sposób i mieć w tym jakiś cel. Dzięki temu Matt Stone i Trey Parker mogą w ten sposób wciąż opowiadać o fikcyjnym miasteczku w stanie Colorado.
Serial "South Park" ma już prawie 30 lat. I masę kontrowersji, jakie wywołał
Foto: mat. prasowe
Pierwszy odcinek serialu "South Park", w Polsce emitowanego z tytułem wzbogaconym o "miasteczko", zaprezentowano w telewizji 13 sierpnia 1997 roku. Od tego czasu jego twórcy tworzą kolejne odcinki show. Wciąż jednak Stone oraz Parker nie zmienili swojego podejścia - gdy coś im się nie podoba, krytykują to w serialu (i filmie pełnometrażowym, który stworzyli w 1999 roku).
Przez trzy dekady twórcy "South Park" w ten sposób przejechali się po rzeszy celebrytów, organizacjach, czy komentowali zjawiska społeczne. Czasem przez to podpadali wybranym osobom, ale i wybranym grupom. A nawet władzom państwowym, jak miało to miejsce w ostatnich tygodniach.
"South Park" bierze na celownik Trumpa i jego administrację
Najnowsze kontrowersje związane z produkcją dotyczą produkowanego obecnie 27. sezonu. Już w pierwszym odcinku Stone i Parker postanowili przejechać się po wytwórni Paramount, która udostępnia ich serial. Powodów do tego było kilka: między innymi opóźnienie emisji show przez studio oraz krytyka decyzji firmy o anulowaniu programu Stephena Colberta. W drugim przypadku istotne mogło być postępowanie sądowe między Paramount i prezydentem USA Donaldem Trumpem. Firma bowiem ma mu wypłacić wielomilionową ugodę. Pamiętajmy, że Colbert nie gryzł się w język jeśli chodzi o krytykę i żarty z Trumpa. Jednak mimo najlepszych wyników w segmencie firma postanowiła, że ostatnie odcinki late night show Colberta zostaną wyemitowane w maju 2026 roku. Jednocześnie jednak Paramount podpisało ze Stonem i Parkerem opiewającą na 1,5 miliarda dolarów umowę na nowe sezony "South Park".
Jak rozegrali to twórcy? W swoim stylu, czyli biorąc na celownik Donalda Trumpa. Prezydent USA stał się antybohaterem pierwszego odcinka nowego sezonu. Ukazano go m.in. jako zakompleksionego mężczyznę, kochanka Diabła, który wszystkim grozi pozwami - w tym samemu Jezusowi. Stone i Parker nie odpuścili Trumpowi również w drugim odcinku, nabijając się również z jego administracji. Do prezydenta dołączył JD Vance, a na celownik producentów trafiło m.in. też ICE, czyli Urząd Celno-Imigracyjny i jego "twarz" - sekretarz bezpieczeństwa krajowego USA Kristi Noem.
Pierwsze dwa odcinki nowego sezonu przyciągnęły do "South Park" rekordową, wielomilionową widownię. W tym gronie były też oczywiście osoby, które tam wyśmiano. Trump i Biały Dom nazwały serial "nieistotnym od 20 lat" i pozbawionym oryginalności. Z kolei Kristi Noem swoją karykaturę w South Park określiła jako lenistwo twórców, którzy potrafili nabijać się tylko z jej wyglądu.
Matt Stone i Trey Parker kontra scjentologia
Kiedy w 2005 roku scjentologia była w zasadzie otoczona aurą tajemniczości. Opinia publiczna niewiele wiedziała o tym ruchu religijnym (uznawanym też czasem za sektę). Sama organizacja też o to dbała, między innymi za sprawą pozwów i akcji organizowanych przez wyznawców. Jednocześnie jednak jego członkami były postacie znane z ekranów - najsłynniejsza z nich to Tom Cruise. Kiedy aktor zaczął jednak opowiadać w mediach szczątkowo o tym, co wyznają scjentolodzy, Stone i Parker postanowili pogrzebać głębiej. To, co odkryli, stało się podstawą do całego odcinka uderzającego w organizację.
Po przeprowadzeniu śledztwa i rozmowach z osobami, które od lat próbowały rozpracować scjentologów, twórcy "South Park" przygotowali odcinek "Trapped in the Closet". Ten ujawnił wszystkie najpilniej strzeżone sekrety ruchu - w tym jego prawdziwe założenia. Do tej pory tylko nieliczni członkowie "kościoła" byli w nie wprowadzeni. Dokładniej mówiąc - ci, którzy przekazali na potrzeby ruchu ponad ćwierć miliona dolarów. Tymczasem serial przedstawił ich wszystkie dogmaty, opatrzone podpisem "w to tak naprawdę wierzą scjentolodzy". Całą konwencję odcinka - zakończonego z resztą łamiącym czwartą ścianę bohaterem krzyczącym do scjentologów "no dalej, pozwijcie mnie" - przeciągnięto również do napisów końcowych. Wszystkich twórców podpisano tam bowiem jako John Smith i Jane Smith.
Odcinek zdecydowanie zdenerwował władze ruchu scjentologów. Przeprowadzili oni zakrojoną na szeroką skalę (i zakończoną niepowodzeniem) akcję szpiegowską, której celem byli twórcy "South Park". W jej ramach starali się między innymi zyskać informatora w bliskim otoczeniu Stone'a i Parkera oraz sprawdzali wszystkie tablice rejestracyjne pod siedzibą studia. Z kolei Tom Cruise, z którego też żartowano w odcinku, oficjalnie nie odniósł się do sprawy. Podejrzewa się jednak, że miał on swój udział w zablokowaniu późniejszej retransmisji odcinka w telewizji.
Happy South Park Day!
— South Park (@SouthPark) August 13, 2025
Have you done cosplay? Made fan art? Have an epic SP collection?
Comment and let us know! We might share it! pic.twitter.com/3GmjE0NlHN
Mahomet i zakazane odcinki "South Park"
Ta historia na pewien sposób rozwijała się latami. Najpierw, w 2005 roku, Trey i Stone wypuścili dwuczęściowe "Cartoon Wars". Główną osią odcinków było to, że w serialu "Family Guy" miał zostać pokazany prorok Mahomet. Część bardziej radykalnych wyznawców islamu uważa jednak przedstawienie jego wizerunku za poważne bluźnierstwo. To miało stworzyć ryzyko ataków w ramach "zemsty", których obawiali się Amerykanie. Sprzeciwiający się takiej cenzurze przez strach twórcy "South Park" zamierzali sprzeciwić się temu ukazując Mahometa w swojej produkcji. W ostatniej chwili jednak nadawca samodzielnie podjął decyzję o cenzurze, a zamiast scen z prorokiem widzowie zobaczyli plansze z napisami.
Kiedy w 2010 roku "South Park" zbliżało się dwusetnego odcinka twórcy postanowili uczcić to poprzez powrót do największych kontrowersji i historii z całej produkcji. Incydent z Mahometem stał się jednym z głównych wątków odcinków "200" i "201". Stone i Parker wprost też wskazywali w pierwszym z nich, że Mahomet pojawi się w kolejnym odcinku. W odpowiedzi na to jeden z radykalnych portali islamistycznych wprost zagroził śmiercią twórcom serialu.
Producenci niespecjalnie przejęli się groźbami. Ryzyka jednak - ponownie - nie chciał podejmować nadawca. Odcinek "201" został więc ocenzurowany. Do tego stopnia, by nigdzie nie pojawił się Mahomet jako postać (zasłonięto go czarnym prostokątem), ani by nie padało jego imię. Oprócz tego "200" i "201" są jednymi z kilku odcinków "South Park", które nie są dostępne w cyfrowej dystrybucji ani ponownie emitowane w telewizji. Co ciekawe natomiast, we wszystkich "zakazanych" odsłonach serialu pojawiał się właśnie Mahomet. W dodatku w jednym z nich - "Super Best Friends", wydanym jeszcze w 2001 rok - prorok pojawił się bez jakiejkolwiek cenzury.
Kamil Kucharski