"Legenda": opowieść o tym, jak powstała słynna płyta Armii
Tym razem w "Historii Pewnej Płyty" Tomasz Żąda zaprosi do wysłuchania opowieści o powstawaniu jednej z najważniejszych polskich płyt rockowych wydanych po 1989 roku, czyli albumu "Legenda" zespołu Armia. Do wysłuchania audycji zapraszamy w niedzielę 13 lipca, o godz. 9.05.
Koncert zespołu Armia w klubie Stodoła, 2003 rok
Foto: PAP/Rafał Nowakowski
Wydana w 1991 roku "Legenda" była drugą płytą długogrającą w historii Armii. Nagrano ją w przeniesionym z Warszawy studiu. Zlokalizowanym w Stanclewie, na terenie gospodarstw kupionych przez Marcina Miller - przyjaciela zespołu Izrael, którego członkowie również tam gościli. Inne tempo życia niż w mieście, jak również bliskość natury i towarzystwo osób ze środowiska muzycznego miały mieć istotny wpływ na powstające tam utwory.
"Legendę" nagrano w składzie: Tomasz Budzyński, Robert Brylewski, Piotr Żyżelewicz, Dariusz Malejonek, Krzysztof Banasik i Sławomir Gołaszewski. Gościnnie wystąpili na nim Anna Landowska i Jan Żyżelewicz; w pracę nad wydawnictwem zaangażowali się ponadto Zuber, Partyzant, Jerzy Giełbutowski, Krzysztof Koziński i wspomniany Marcin Miller. Ostatecznie na albumie pojawiło się osiem utworów.
"Legenda" - płyta ezoteryczna i gnostyczna
Dziennikarze i czytelnicy magazynu "Tylko Rock" ("Teraz Rock") przyznali temu albumowi tytuł płyty 30-lecia. - Jest to płyta, która jest właściwie płytą ezoteryczną. Odnosi się do duchowych poszukiwań, do kwestii wiary, znalezienia swojego "Ja" i to było czymś co zdecydowało, że ta płyta jest jedną z ważniejszych płyt polskiego rocka - wspomina dziennikarz Maciej Chmiel.
- Czy płyta "Legenda" jest płytą chrześcijańską jeśli chodzi o przekaz? Myślę, że nie. Ona jest gnostyczna. Filozof Jerzy Prokopiuk bardzo wysoko ocenił jej przekaz tekstowy płyty nazywając ją wręcz perłą poezji gnostycznej – kontynuuje Maciej Chmiel.
Historię "Legendy" poznamy lepiej w najbliższym wydaniu "Historii Pewnej Płyty". O powstawaniu albumu opowiedzą dziennikarze Maciej Chmiel i Bartek Koziczyński, a także wokalista zespołu Tomasz Budzyński. Lider Armii zdradzi również, dlaczego album nosi taki tytuł.
Tomasz Żąda/qch