Chciałabym, żeby Putin odpowiedział za swoje zbrodnie. Ołeksandra Matwijczuk w Trójce
- W ciągu trzech lat opisaliśmy ponad 85 tysięcy przypadków zbrodni wojennych Rosji na Ukrainie. To tylko wierzchołek góry lodowej - mówiła w Trójce Ołeksandra Matwijczuk. Ukraińska prawniczka i obrończyni praw człowieka kieruje Centrum Wolności Obywatelskich, które w 2022 roku zostało uhonorowane Pokojową Nagrodą Nobla. W Gdańsku zakończyło się właśnie międzynarodowe forum "Europa z widokiem na przyszłość", nad którym Trójka objęła patronat medialny. Ołeksandra Matwijczuk była gościnią specjalnego wydania Klubu Trójki.
Ołeksandra Matwijczuk w specjalnym wydaniu Klubu Trójki
Foto: JOEL SAGET/AFP/East News
Ołeksandra Matwijczuk jest przewodniczącą Centrum Wolności Obywatelskich, zajmuje się prawami człowieka. Po inwazji Rosji na Ukrainę, w obliczu wielu przypadków zbrodni wojennych i łamania praw człowieka, wnioskowała o utworzenie specjalnego międzynarodowego sądu hybrydowego, który zająłby się ich badaniem.
Ołeksandra Matwijczuk - obrończyni praw człowieka zainspirowana postawą dysydentów i Solidarnością
Ołeksandra Matwijczuk wspominała, że do pracy na rzecz praw człowieka zainspirowali ją sowieccy dysydenci, których poznała jeszcze w czasach szkolnych. - Ludzie ci byli prześladowani, część z nich straciło życie, część trafiło do więzienia, część zostało zamkniętych w szpitalach psychiatrycznych. Ale mimo to nie przerwali swej walki o wolność i godność ludzką - opowiada w Klubie Trójki rozmówczyni Michała Nogasia. - Byłam wtedy dzieckiem, ale taka postawa mnie bardzo inspirowała. Wtedy zdecydowałam, że będę studiować prawo i będę walczyć o prawa człowieka - dodaje.
Gościni Klubu Trójki przyznaje, że bardzo ją inspiruje historia Solidarności. - To znamienny przykład, że zwykli ludzie mogą robić niezwykłe rzeczy. Kiedy ludzie jednoczą się, tworzą historię - mówi w nawiązaniu do rocznicy wyborów 4 czerwca 1989 roku.
Nagroda Nobla spowodowała, że nasz głos stał się słyszalny
Centrum Wolności Obywatelskich otrzymało w 2022 roku razem z Wiosną Alesia Białackiego i Stowarzyszeniem Memoriał Pokojową Nagrodę Nobla. - Dla nas ta nagroda oznacza przede wszystkim odpowiedzialność. Przez dziesiątki lat głos obrońców praw człowieka nie był słyszany, świat przymykał oczy na to, co robiła Rosja. Nagroda Nobla spowodowała, że nasz głos stał się słyszalny - podkreśla gościni Trójki.
Obrońcy praw człowieka próbują kontynuować tę dysydencką tradycję budowania więzi między ludźmi w krajach, gdzie prawo nie jest przestrzegane i łączyć się przeciwko złu, które próbuje dominować w tej części świata. Gościni Klubu Trójki podaje przykład: Rosja uwięziła tysiące ludzi po agresji na Ukrainę. Jedyną możliwością odnalezienia tych ludzi w Rosji, by przekazać im leki czy zabezpieczyć niezależnego adwokata, był kontakt poprzez współpracę z rosyjskimi obrońcami praw człowieka. - I jestem im za to niezmiernie wdzięczna - podkreśla Matwijczuk.
Prawa człowieka maja taką unikatową cechę, że nie można ich bronić tylko w granicach międzynarodowych. - Zawsze trzeba pracować na poziomie międzynarodowym. Nie tylko w imię interesów konkretnego państwa, ale w imię ludzi, którzy mieszkają w innych krajach w tym regionie - podkreśla rozmówczyni Michała Nogasia.
Dokumentacja wojennych zbrodni Rosjan
- Byliśmy pierwszą organizacją obrony praw człowieka, która wysyłała mobilne grupy na Krym i Donbas, żeby dokumentować dokonane przez Rosjan przestępstwa. To, co się tam działo, było straszne - przypomina gościni Klubu Trójki.
Osobiście dokumentowała pierwsze lata wojny i słuchała świadków, który trafili do niewoli. - Rozmawiałam z setkami ludzi, przeważnie byli to cywile. Opowiadali, jak Rosjanie ich bili, gwałcili, zamykali w drewnianych skrzyniach, odcinali kończyny, wyrywali paznokcie, łamali kolana, porażali genitalia prądem - wylicza Matwijczuk.
Jedno to zająć jakieś terytorium, ale co innego utrzymać nad tym terytorium kontrolę. - Żeby utrzymać kontrolę, potrzebny był terror. Rosjanie zaczęli fizycznie niszczyć ludzi aktywnych - mówi gościni Programu Trzeciego. I wskazuje, że byli to duchowni, nauczyciele, pisarze, dziennikarze, samorządowcy - po prostu ludzie działający, liderzy społeczności.
Ołeksandra Matwijczuk dziękuje Polakom za wsparcie
Ołeksandra Matwijczuk podaje przykład filozofa, prof. Igora Kozłowskiego, który był w niewoli 700 dni. Został zabrany z mieszkania. Nie wyjechał z Ukrainy, bo musiał się opiekować sparaliżowanym synem. Kiedy Rosjanie zabrali naukowca, jego syn został sam w mieszkaniu, gdzie czekała go śmierć. Prof. Kozłowski był straszliwie torturowany, po traumatycznych przejściach musiał uczyć się na nowo chodzić. Był trzymany w jednoosobowej celi, w piwnicy, bez okien, bez powietrza, trudno mu było oddychać, z dziury kanalizacyjnej wychodziły szczury. By słyszeć ludzki głos, robił tym szczurom wykłady z filozofii.
- Mówimy o dziesiątkach tysięcy ludzi, którzy przeszli przez bezprawne uwięzienie. Prof. Kozłowski był w odosobnieniu 700 dni, ale nawet w ciągu dwóch godzin z człowiekiem można zrobić coś takiego, że już psychicznie i fizycznie nigdy się nie podniesie - opisuje rozmówczyni Michała Nogasia.
W ciągu trzech lat Centrum Wolności Obywatelskich zarchiwizowało ponad 85 tysięcy przypadków zbrodni wojennych. - Ale to tylko wierzchołek góry lodowej - podkreśla Matwijczuk. - Polskie organizacje pozarządowe bardzo nam pomogły i wspierały nas jeszcze przed pełnoskalową inwazją. Polskie hasło: "Za wolność waszą i naszą", jest wciąż bardzo aktualne. Jako pierwsze to hasło zaczęły realizować polskie i ukraińskie organizacje społeczne - przyznaje.
- W 2022 roku doświadczyliśmy wielkiej solidarności ogromnych rzeszy ludzi w Polsce. Z całego serca za tę pomoc chciałam wszystkim podziękować - mowi Ołeksandra Matwijczuk.
Może ludzie w Polsce będą musieli bronić swojego kraju
Czy inne kraje pomagały Ukrainie? - Stała się rzecz, którą ja nazywam „brakiem wyobraźni”: wielu liderów państw Zachodu nie mogło uwierzyć, że Putin zacznie wielką wojnę. I dlatego nas nie słyszeli. Oni nie rozumieli, że Putin posługuje się inną logiką. Jego logika jest historyczna: chce zdobyć Ukrainę, żeby pójść dalej na zachód i zaatakować inne państwa. Putin marzy, żeby poprzez siłę odbudować dawny Związek Radziecki. Dlatego ludzie na Zachodzie muszą zrozumieć, że są bezpieczni, póki Ukraina się broni - przekonuje.
- Nie wiecie, ile macie jeszcze czasu. Może to nie jest 5-10 lat. Całkiem realne, że ludzie w Polsce z bronią w ręku będą musieli bronić swojego kraju - przestrzega Matwijczuk. - Chciałabym, żeby Putin odpowiedział za swoje zbrodnie, życzę mu, żeby dożył do tego momentu. Niech ludzie zobaczą, jak sztucznie stworzony wizerunek silnego cara przeobraża się w sylwetkę żałosnej osoby. Tak jak się to działo podczas procesu zbrodniarzy hitlerowskich w Norymberdze - podsumowuje gościni Klubu Trójki.
Cała rozmowa do odsłuchania w audycji Klub Trójki.