Black Sabbath Bridge
— BlackSabbath (@BlackSabbath) March 26, 2025
Birmingham, United Kingdom pic.twitter.com/9aGlcMgqJy
Black Sabbath 2025 – pożegnanie legend i jubileusz pionierów metalu
Niewiele zespołów może pochwalić się takim dorobkiem jak Black Sabbath. Panowie z Birmingham, aktywni na scenie z przerwami od 1968 do 2017 roku, postanowili ostatecznie zawiesić instrumenty na kołku i zagrać ostatni koncert. Rok pożegnania jest o tyle wyjątkowy, że przypada na niego kilka okrągłych rocznic płytowych - w tym wydania chyba najbardziej znanego z ich dyskografii "Paranoid".
Black Sabbath, zdjęcie z 1974 roku
Foto: PAP/Peter Mazel/Sunshine Photo
Black Sabbath uważa się za jednych z pionierów heavy metalu. Ich brzmienie (na czele z charakterystycznym dźwiękiem gitarowym od Tony'ego Iommiego) przełożyło się według szacunków na 75 milionów sprzedanych płyt oraz dwie nagrody Grammy.
Black Sabbath w 2025 roku. Jubileuszowa seria legend metalu
Oficjalnie zespół zakończył działalność w 2017 roku; ostatnim albumem studyjnym w ich dorobku jest "13" z 2013 roku. Niespodziewanie, na początku tego roku, legendy metalu zapowiedziały jednak pożegnalny koncert. Ten względu na lineup bardziej można jednak nazwać festiwalem.
Koncert odbędzie się 5 lipca w Birmingham, skąd wywodzi się Black Sabbath. Oprócz Osbourne'a z ekipą na scenie pojawią się inne gwiazdy ciężkiego grania, m.in., Tool, Slayer, Pantera, Gojira, Alice In Chains, Anthrax i Mastodon. Do tego w Birmingham zamelduje się supergrupa, w której skład wejdą Duff McKagan i Slash (Guns n' Roses), Fred Durst (Limp Bizkit), Jonathan Davis (Korn) czy Wolfgang Van Halen.
Ostatni koncert Black Sabbath przypadł na rok, w którym zespół obchodzi kilka jubileuszy. Te wiążą się z rocznicami wydania części ich płyt. Dokładniej mówiąc, w 2025 roku wypada okrągły jubileusz dla aż sześciu krążków z ich dyskografii.
"Black Sabbath" (15.02.1970)
Od tego albumu wszystko się zaczęło. Jego nagranie trwało dosłownie chwilę - Tony Iommi opowiadał po latach w swojej biografii, że materiał na krążek nagrano w ok. 12 godzin; w jednym podejściu i bez powtórek. Do materiału dołożono później jedynie dzwony, deszcz i burzę na początku pierwszego utworu z płyty ("Black Sabbath") i podrasowano solówki w "N.I.B." oraz "Sleeping Village".
Choć po premierze krytycy nie byli zachwyceni debiutem zespołu z Birmingham, fani go pokochali. Dziś "Black Sabbath" jest uważane za jeden z najważniejszych albumów z nurtu heavy metalu.
"Paranoid" (18.09.1970)
Niecałe pół roku po wydaniu debiutanckiego krążka Ozzy Osbourne i spółka powrócili do studia. Przy drugim albumie wyklarował się ostateczny podział zadań przy pracy nad materiałem, gdzie każdy z członków zespołu dokładał coś do siebie na poszczególnych etapach komponowania piosenek.
Tytułowy utwór z płyty (podobno stworzony w niecałe pół godziny jako "zapełniacz") stał się jednym z największych przebojów formacji. Wydany wcześniej, jako singiel, zbudował też zainteresowanie wydawnictwem - ta pod względem popularności przebiła debiutancki krążek, a jednocześnie zebrała pochwały zarówno od fanów, jak i krytyków.
"Sabotage" (28.07.1975)
Prace nad szóstym albumem Black Sabbath przypadły na jeden z trudniejszych okresów w historii zespołu. Przejawia się to również w tytule krążka - muzycy między nagraniami toczyli prawną batalię z ich byłym menadżerem Patrickiem Meehanem. Jak później stwierdził Iommi, czuli się wtedy, jakby ktoś sabotował ich działania. Zdaniem gitarzysty przełożyło się to na bardziej agresywne brzmienie, jakie słychać na płycie.
Płyta spotkała się z ciepłym przyjęciem. Magazyn "Rolling Stone" stwierdził nawet, że "Sabotage" to najlepszy album Black Sabbath od wydania "Paranoid", a może nawet przebija drugi album Brytyjczyków.
"Heaven and Hell" (18.04.1980)
Dziewiąty krążek zespołu był pierwszym, na którym nie śpiewał Ozzy Osbourne. Wokalista rok wcześniej został wyrzucony ze względu na problemy z używkami i alkoholem; wtedy też zaczął pełną sukcesów solową karierę. "Księcia Ciemności" zastąpił przed mikrofonem Ronnie James Dio, który łącznie nagrał z Brytyjczykami cztery albumy. Co ciekawe, wokalistę zapoznała z Black Sabbath... późniejsza żona Ozzy'ego Osbourne'a, Sharon.
"Heaven and Hell" było pierwszym tak dużym sukcesem zespołu od czasów "Sabotage". Nowe brzmienie, będące zasługą wpływu Dio, wyraźnie ożywiło twórczość Brytyjczyków.
"Tyr" (20.08.1990)
To album pod wieloma względami inny od pozostałych z dyskografii Black Sabbath. Przede wszystkim, to kolejny krążek zespołu, na którym jedynym muzykiem z oryginalnego składu zespołu jest Tony Iommi. Do tego w tytule, jak i w piosenkach, znaleźć można nawiązania do nordyckiej mitologii, przez co niektórzy fani postrzegają płytę jako projekt koncepcyjny.
Wydawnictwo wzbudziło mieszane uczucia wśród odbiorców. Jedni chwalą je za nowe, wyjątkowo ciężkie brzmienie (w tym instrumenty klawiszowe, za które odpowiada Geoff Nicholls), inni krytykują za odejście od wyróżniającego zespół, klasycznego stylu.
"Forbidden" (5.06.1995)
Album, o którym raczej się nie mówi. Nagrany w tym samym składzie co "Tyr", ale z dość niespodziewanymi dodatkami, na przykład z gościnnym udziałem... rapera. Ice-T, bo o nim mowa, pojawia się w otwierającym utworze "Illusion of Power".
Płyta nie spotkała się z dobrym przyjęciem ani ze strony fanów, ani krytyków. Tony Iommi przyznał później w wywiadzie, że podczas prac nad albumem zespół popełnił kilka poważnych błędów, z których największym było powierzenie produkcji nieodpowiedniej osobie. Obecnie fani oceniają krążek łaskawszym okiem, co zawdzięczamy Iommiemu - w 2024 roku wydał on zremixowaną wersję albumu.
***
qch/kor