Opowieść o przemilczanej tragicznej historii Górnego Śląska

  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop
  • Mail
Opowieść o przemilczanej tragicznej historii Górnego Śląska
Wystawa "Mōj Ōpa tyż boł deportuwany" trafi do europarlamentu w ramach 80-lecia tragedii górnośląskiejFoto: Shutterstock/Tupungato

Tragedia górnośląska to wydarzenia, które rozegrały się w 1945 roku, wkrótce po wkroczeniu sowieckiego wojska na teren Górnego Śląska. Wielu Ślązaków aresztowano, internowano, osadzono w obozach koncentracyjnych. Od 40 do 60 tysięcy z nich wywieziono do katorżniczej pracy na terenie Związku Radzieckiego. Liczba ofiar tej operacji jest dzisiaj trudna do ustalenia. 

Przez lata o tym, co obecnie nazywa się tragedią górnośląską, nie wolno było ani mówić, ani tym bardziej pisać.


Posłuchaj

51:43
Tragedia Górnośląska (Klub Trójki. Audiodokument)
+
Dodaj do playlisty
+

 

O tym się nie mówiło nawet w domu

W wielu domach o dziadkach, wujkach i sąsiadach, którzy nie wrócili z Kaukazu, Donbasu czy Murmańska, wspominano tylko szeptem.

- To było trudne, bo oni o tym nie opowiadali. U mnie w domu mówiło się o tym, że "dziadek wrócił z Rosji", i to wszystko. To było tylko to jedno zdanie: jak się tam znalazł, w jakich okolicznościach, kiedy, o tym oczywiście nikt nie mówił. Być może miedzy sobą rozmawiali, ale kiedy pojawiały się dzieci, wnuczęta, to oczywiście była cisza - wspomina Józef Wycisk, autor reportażu "Polacy, Niemcy, Rosjanie i My". - Natomiast ja chciałem tej historii nadać jakąś ludzką twarz. Ponieważ to było ponad 20 lat temu, mogłem jeszcze porozmawiać z tymi ludźmi, którym udało się wrócić. Trzeba przy tym jeszcze mocno podkreślić, że wielu się to nie udało - stwierdza.


Skazane na zapomnienie

- Każdy region ma swoje własne historie, które nie mogły być wyartykułowane w żaden sposób w okresie Polski Ludowej ani w radio, ani w telewizji, ani w prasie. One były objęte całkowitym tabu i skazane na, jak to się w starożytnym Rzymie mówiło, "damnatio memoriae", usunięcie z pamięci, na orwellowską ewaporację. I Śląsk nie był w tym wypadku żadnym wyjątkiem - tłumaczy dr Sebastian Rosenbaum z katowickiego IPN.

Przeczytaj także:


Przełomowy artykuł Andrzeja Wrazidły

- Moim zdaniem pierwszym momentem, który otworzył te drzwi, był moment, kiedy Andrzej Wrazidło pod koniec stycznia 1990 opublikował w "Trybunie Robotniczej", byłym organie Komitetu Wojewódzkiego PZPR, tekst oparty na tym, co mu ludzie powiedzieli. To jest ten moment, kiedy historie prywatne i rodzinne zaczynają przechodzić do sfery publicznej. I zaczynają w niej funkcjonować - wskazuje.

Dr Rosenbaum przypomina, że w tym samym czasie w Sejmie poseł Tadeusz Kijonka składa interpelację do premiera Tadeusza Mazowieckiego dotyczącą "wyjaśnienia okoliczności tragedii Ślązaków w roku 1945" i upamiętnienia ofiar.

I właśnie dopiero od roku 1990 zaczęto rejestrować wspomnienia żyjących, gromadzić dokumenty, pisać o tym tragicznym dla ludności Górnego Śląska okresie i upamiętniać ofiary. Jednak wiele z nich nadal nosi poczucie krzywdy i przekonanie, że ta historia nie została należycie opowiedziana. 


***

Tytuł audycji: Klub Trójki. Audiobook
Prowadzi: Anna Dudzińska
Goście: Józef Wycisk (autor reportażu "Polacy, Niemcy, Rosjanie i My"), dr Sebastian Rosenbaum (IPN Katowice)
Data emisji: 10.02.2025
Godzina emisji: 20.06

pr/kor

Polecane