Reklama

reklama

"Potopu" powtórzyć się nie da: 50-lecie wielkiego filmu Jerzego Hoffmana

  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop
  • Mail
"Potopu" powtórzyć się nie da: 50-lecie wielkiego filmu Jerzego Hoffmana
Daniel Olbrychski i Małgorzata Braunek w filmie "Potop", reż. Jerzy HoffmanFoto: PAP

"Potop" w reżyserii Jerzego Hoffmana ma już 50 lat. Pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia był dla nas okazją, by przyjrzeć się kulisom powstawania tej ekranizacji i jej znaczeniu w polskiej kinematografii. Porozmawiać o "Potopie" jako zjawisku społecznym i wyjątkowym osiągnięciu filmowym, które na stałe wpisało się w historię polskiej kultury.

Zanim jednak powstał "Potop" był... "Potop". Chodzi oczywiście o książkę Henryka Sienkiewicza, część trylogii napisanej przez noblistę.


Posłuchaj

49:49
"Potopu" powtórzyć się nie da: 50-lecie wielkiego filmu Jerzego Hoffmana (Trójka)
+
Dodaj do playlisty
+

 

Od książek do filmu

W 1944 roku ojciec Jerzego Hoffmana, Zygmunt, walczył na froncie II wojny światowej. Wraz ze swoim oddziałem dotarł do Polski. Wtedy też przebywającemu wówczas na Syberii synowi wysłał Trylogię. 

- Pierwszy dotarł "Pan Wołodyjowski", później "Potop". "Ogniem i mieczem" nie dotarło, przeczytałem dopiero po powrocie do Polski - wspomina Jerzy Hoffman. - Książki Sienkiewicza czytałem od początku do końca i odwrotnie, znałem je na pamięć; mógłbym wygrać w każdym quizie - dodaje reżyser.

Łukasz Czajka, autor filmowego dokumentu "Potop. Postscriptum" ma swoją teorię na temat lektury. - Czytałem tę biografię pana Jerzego i rozmawiałem z nim. Przypomina mi się taki amerykański psychiatra James Hillman i jego teoria. Twierdzi w niej, że już w dzieciństwie wielkich artystów pojawia się coś, co naznacza ich całe życie; daje im cel. Mam wrażenie, że pan Jerzy jest świetnym przykładem, który potwierdza tę teorię - ocenia.

Przeczytaj także

Trylogia stała się obsesją

- Jak na pierwszym roku studiów mówiłem kolegom, że chciałbym nakręcić "Trylogię", to oczywiście początkowo się śmiali. Ale to była moja obsesja - przyznaje Jerzy Hoffman.

Realizacja marzenia musiała jednak poczekać. Najpierw reżyser kręcił filmy dokumentalne wspólnie z Edwardem Skórzewskim. Sukcesy na tym polu otworzyły mu drogę do przeniesienia na ekran "Pana Wołodyjowskiego". Tu nie obyło się bez problemów; Andrzej Ford, reżyser "Krzyżaków" oświadczał kilkukrotnie, że są już gotowi do rozpoczęcia prac przy filmowym "Potopie", co wstrzymywało prace nad filmem Hoffmana. Do tego należy dołożyć prowadzoną wówczas przez władze PRL antysemicką kampanię, która dotknęła również reżysera "Potopu". - Przeszedłem przez całą antysemicką hecę z "Panem Wołodyjowskim"; w czasie najtrudniejszych zdjęć miałem przesłuchania niekiedy do 4 nad ranem, a o godz. 7.00 byłem już na planie - wspomina reżyser. Ostatecznie "Pan Wołodyjowski" okazał się kinowym sukcesem, a Jerzy Hoffman miał otwartą drogę do ekranizacji "Potopu". 

W programie Michała Matusa usłyszeliśmy wypowiedzi Jerzego Hoffmana, reżysera filmu, oraz Andrzeja Kowalczyka, który jako asystent scenografa stawiał pierwsze kroki w branży. Swoje spojrzenie przedstawi także Łukasz Czajka, reżyser dokumentu "Potop: Postscriptum". Audycję uzupełniły materiały archiwalne Polskiego Radia, przybliżające odbiór filmu w latach 70.

***

Tytuł audycji: "Potop" - pół wieku później
Prowadzi: Michał Matus
Data emisji: 25.12.2024
Godzina emisji: 13.05

qch

Polecane