Reklama

reklama

Andrzejkowe wróżby: ciekawa tradycja coraz bardziej zapomniana

  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop
  • Mail
Andrzejkowe wróżby: ciekawa tradycja coraz bardziej zapomniana
Najpopularniejszą wróżbą andrzejkową jest lanie wosku. Wśród zwyczajów związanych z tym świętem znajdziemy ponadto ustawianie butów czy rzucanie za siebie skórki od jabłkaFoto: udra11/Shutterstock

"Dziś cień wosku ci ukaże, co ci życie niesie w darze". To tylko jedno z ludowych, andrzejkowych porzekadeł odnoszących się do starej tradycji, w której brały udział panny na wydaniu.

Wróżby andrzejkowe były swego rodzaju zabawą na serio obracającą się wokół zamążpójścia, które kiedyś dla panien na wsi było sensem życia, czymś, do czego dążyły. Dzisiaj tę ludową tradycję, która była popularna jeszcze nawet dwie-trzy dekady temu, można obejrzeć głównie w internecie.


Posłuchaj

3:24
Andrzejkowe wróżby (Zapraszamy do Trójki)
+
Dodaj do playlisty
+

Uchylone drzwi do zaświatów

Tradycja andrzejkowych wróżb związana jest z rytmem natury, ale też dawnymi wierzeniami.

- To zmiana w roku liturgicznym: zaczyna się adwent, więc trochę zmienia się rzeczywistość. Poza tym listopad, grudzień, kiedy dzień jest coraz krótszy, a noc coraz dłuższa, to tradycyjnie czas, kiedy trochę otwierają się wrota do zaświatów. Wtedy jest większy kontakt z tym drugim światem i wróżby mają większa szansę na spełnienie – tłumaczy Magdalena Trzaska z Narodowego Instytutu Kultury i Dziedzictwa Wsi. - A klucz to jest jeszcze pozostałość po naszych słowiańskich przodkach: był symbolem Walesa, boga zaświatów. I jak się przypuszcza, stąd to połączenie klucza i wosku - wskazuje.

Przeczytaj  także:

Niegdyś wróżby, dziś impreza

Kiedyś dla panien na wsi małżeństwo było sensem życia, tym, do czego one dążyły. A  społeczeństwo było tak ukształtowane, że zostać starą panna to był wstyd. Stąd wróżby andrzejkowe były traktowane poważnie. Dzisiaj to raczej okazja do spotkania ze znajomymi, a wróżby są albo ich nie ma.

- Teraz to się pozmieniało: w mojej młodości bardzo żeśmy się tym "jarali", jak to się dzisiaj mówi. Kiedyś spotykały się same dziewczyny, taki wieczór panieński. Same kobiety lały wosk, przestawiały buty - wspomina ze śmiechem Zofia Dragan, nauczycielka i regionalistka, szefowa Stowarzyszenia Bukówczan MANU. - Pisało się też kartki z imionami chłopaków, którzy się podobali, o których się myślało i wkładało je pod poduszkę. Rano, w Andrzeja, wyciągało się jedną spod poduszki. I to imię miało być imieniem przyszłego męża - opowiada.

***

Tytuł audycji: Zapraszamy do Trójki
Prowadzi: Robert Grzędowski
Autor materiału reporterskiego: Kuba Witkowski
Data emisji: 29.11.2024
Godzina emisji: 6.15

pr/pg

Polecane