Szaleństwo, pazur i brud
Zapytana przez Ryszarda Jaźwińskiego o to, co najbardziej lubi w swoim filmie, Olga Chajdas nie ma wątpliwości: - Szaleństwo, pazur i brud. To, że pozwoliliśmy sobie rzeczywiście zaszaleć, daliśmy sobie totalną wolność, a jednocześnie nie pozwoliliśmy sobie realizacyjnie na zabezpieczanie się. Koncepcję wizualnę, którą wymyśliliśmy, do końca utrzymaliśmy i dała ten brud, ziarnistość - tłumaczy. - Pazur, bo udało nam się też zaskoczyć nas samych. To zasługa Andrzeja Smolika, bo ten film ma power, energię - wskazuje.
Przeczytaj także:
- "Grzyby", czyli co się zdarzyło w tym lesie?
- "Cisza nocna", czyli horror w domu seniora
- Korek Bojanowski o "Utracie równowagi", swoim reżyserskim debiucie: "To studium manipulacji"
Powrót do emocji z tamtych lat
Fakt, że film ma premierę trzy lata po zakończeniu zdjęć, nie wpływa na jego odbiór przez grającego jedną z głównych ról Mateusza Więcławka. – Oglądałem go pierwszy raz na festiwalu Off Camera i byłem zaszokowany: bardzo dużo nie pamiętałem z tego, co nakręciliśmy. (…) Bardzo mnie pochłonął ten film i sprawił coś takiego, że wróciłem do wspomnień, do stanu emocjonalnego z tamtego czasu - opowiada. - W czasie spotkania z widzami byłem bezużyteczny, bo dużo emocji się we mnie otworzyło - przyznaje.
- To był taki gorący okres, że sporo wtedy kręciłem, z jednego planu wchodziłem na drugi plan. I w końcu ostatni film z tamtego okresu, czyli "Imago", ma premierę. Czuję się dobrze - stwierdza z uśmiechem.