Trwa dogaszanie pożaru. Marywilska 44, w akcji około 200 strażaków. Nie ma poszkodowanych.
— PolskieRadio24.pl (@PR24_pl) May 12, 2024
mat. @adrazkiewicz pic.twitter.com/sFa3L8Z0t3
Kupcy ze spalonej hali przy ul. Marywilskiej w Warszawie. Reportaż "Strach o przetrwanie"
2024-05-15, 19:05 | aktualizacja 2024-05-15, 20:05
Wielu nie potrafi ukryć łez. Stracili wszystko. Część z nich może już sobie nie poradzić. Czy kupcy ze spalonej hali przy ulicy Marywilskiej w Warszawie otrzymają realną pomoc? Bez pracy i pieniędzy zostało kilka tysięcy osób. Do tego należy dodać rodziny kupców i dostawców. Posłuchaj reportażu "Strach o przetrwanie" Adama Bogoryja-Zakrzewskiego.
Przyjechali na teren pogorzeliska niedługo po zapaleniu się hali – po trzeciej w nocy w niedzielę, 12 maja. Jeden z handlowców – Michał z Wietnamu (w ten sposób się przedstawia) – usiłował wejść do hali. Twierdził, że ogień nie objął jeszcze jego boksów. Mówi, że zostawił tam majątek: gotówkę i towar o wartości półtora miliona złotych. Policja zabroniła mu wejścia.
Nie potrafili ukryć łez
Kilka godzin później nadal wpatrywał się w płonącą halę. Siedział na trawie tuż obok płotu okalającego teren handlowy. Nie potrafił ukryć łez i mówił z trudem. O rodzinie, która zostanie bez środków do życia, 70-letniej mamie i córkach. Mają zaledwie cztery i dziewięć lat. Urodziły się w Polsce, a Polska – jak mówi – to jego drugi kraj.
Do powrotu do tego pierwszego – Wietnamu – namawiał go już wcześniej ojciec. Michał nie chciał wracać do biednego kraju. Poza tym w Polsce znalazł swoje miejsce. Handlował już na Stadionie X-lecia, potem – kilkanaście lat temu – po zamknięciu targowiska na stadionie, przeniósł się do hali przy Marywilskiej. Podobne decyzje podjęli inni handlowcy ze stadionu. Podkreślają, że hala przy Marywilskiej to największe centrum handlowe (hurtowe i detaliczne) w Warszawie.
Niemal rodzinna atmosfera
Panowała tu specyficzna, niemal rodzinna atmosfera. Wietnamczycy zajmowali się handlem, a ich dzieci bawiły się obok, również w tej hali. Tu były place zabaw, punkty gastronomiczne, a nawet okolicznościowe koncerty. Jedna z mieszkanek pobliskiego osiedla wspomina, że dorastała razem z kupcami. – Miałam "swoich Chińczyków i Polaków" – mówi z uznaniem o wybranych kupcach, których traktuje jak dobrych znajomych.
Stracili wszystko...
Polscy kupcy przychodzili na teren pogorzeliska aż do zmierzchu. Wielu było załamanych. – Bo jak się czuć, kiedy straciło się wszystko, kapitał gromadzony przez kilkadziesiąt lat pracy – mówią podniesionym głosem. Część z nich zaczynała handlować około 30 lat temu. Rozkładali towar na łóżkach polowych, po to, by po latach dorobić się własnego sklepu. Dzięki tej pracy mogli utrzymać rodzinę.
Odpowiedzi na pytania o ubezpieczenie od pożaru sprawiają im kłopot. Składali się na polisę wykupioną przez właścicielkę hali. Nie są jednak pewni, czy obejmuje skutki pożaru. Nie ubezpieczali też towaru. – Za drogo – mówi jeden z nich.
Liczą na pomoc. Wojewoda mazowiecki i prezydent Warszawy mówią wprost, że brak jest przepisów o pomocy w takim przypadku. Wojewoda zadeklarował starania w celu utworzenia programu specjalnej pomocy. Prezydent Warszawy stworzył specjalne stanowisko w Urzędzie Pracy do obsługi pogorzelców.
Posłuchaj
***
Tytuł reportażu: Strach o przetrwanie
Autor reportażu: Adam Bogoryja-Zakrzewski
Data emisji: 15.05.2024
Godzina emisji: 18.39
kormp