Izrael na krawędzi wulkanu
2011-03-23, 16:03 | aktualizacja 2011-03-23, 16:03
- Być może w ciągu ostatnich wielu miesięcy, lat, zamachów na taką skalę nie było, niemniej jednak ten kraj musi być przygotowany na tego rodzaju terrorystyczne ataki - mówił Grzegorz Dziemidowicz z Collegium Civitas.
Posłuchaj
W Jerozolimie po raz pierwszy od siedmiu lat dokonano zamachu na autobus. Około 14.00 bomba wybuchła obok przejeżdżającego pojazdu. Była podłożona w budce telefonicznej w samym centrum Jerozolimy. Na pogotowie trafiło ok. 40 osób, zginęła jedna. Dotąd nikt nie przyznał się do zamachu.
Niepokój w Izraelu rósł już od początku roku i rewolucji w krajach Afryki Północnej, ale gorąco zrobiło się we wtorek. Na granicy palestyńsko-izraelskiej zginęło wówczas czterech Palestyńczyków i pięciu bojowników Hamasu. Palestyńczycy wzywają na Facebooku do trzeciej intifady.
- My jesteśmy w tej chwili pod wrażeniem tego, co się dzieje w Libii, a przedtem w Egipcie czy Tunezji, tego swoistego tsunami politycznego, które ogarnia świat arabski, ale nie zapominajmy o tym, że terroryści, siły, które chcą destabilizacji, nie zniknęły - przekonywał Grzegorz Dziemidowicz z Collegium Civitas, były ambasador RP w Egipcie i Sudanie.
Ekspert ds. Bliskiego Wschodu uważa, że reakcja Izraela i świata na zamach powinna być powściągliwa, nastawiona na dialog. - Ja wiem, że to jest czasami bicie głową w mur, także w ten mur, który budują Izraelczycy na pograniczu z Autonomią Palestyńską, ale innej drogi nie ma - mówił. Jego zdaniem konfrontacja przyniosłaby tylko i wyłącznie straty wszystkim stronom konfliktu.
Aby wysłuchać całej audycji, wystarczy kliknąć w ikonę dźwięku w boksie "Posłuchaj" w ramce powyżej.
Audycji "Trzy strony świata" można słuchać w poniedziałki i środy o 16.45.
(pg)