Reklama

reklama

Magister, żołnierz i gwiazda muzyki. James Blunt kończy 50 lat

  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop
  • Mail
Magister, żołnierz i gwiazda muzyki. James Blunt kończy 50 lat
James Blunt skończył 50 latFoto: PAP/ Avalon / Philip Joyce

Zanim został gwiazdorem muzyki, ukończył dwa fakultety i odsłużył sześć lat w wojsku. Sam mówi o sobie, że jest żywym dowodem na to, że jeden wielki przebój wystarczy do szczęścia. James Blunt, autor wielkiego hitu "You're Beautiful", kończy 50 lat.

  • James Blunt urodził się 22 lutego 1974 roku w angielskim miasteczku Tidworth.
  • Jego piosenka "You're Beautiful" to jeden z największych przebojów początku XXI wieku, a debiutancki album "Back to Bedlam" – jeden z płytowych bestsellerów.
  • Blunt nagrał siedem płyt studyjnych, z których ostatnia, "Who We Used to Be", ukazała się w 2023 roku.

Kiedy cały świat zachwycał się rzewną balladą "You're Beautiful", jej autor i wykonawca James Blunt miał 31 lat, a więc był dość stary jak na wschodzącą gwiazdę show-biznesu. Nie oznacza to jednak, że do tamtej pory w jego życiu wiało nudą – wręcz przeciwnie, działy się w nim rzeczy, które składają się na jedną z ciekawszych biografii w muzycznym świecie.

Syn żołnierza i magister socjologii

James urodził się 22 lutego 1974 roku w garnizonowym miasteczku Tidworth w południowej Anglii, gdzie akurat stacjonował jego tata, zawodowy żołnierz. Ponoć już jako czterolatek opanował podstawy gry na skrzypcach, a niedługo później mama zapisała go na lekcje fortepianu. Szybko poznał też uroki życia w trasie, bowiem co dwa lata ojca przenoszono w inne miejsce, więc cała rodzina przeprowadzała się – nie tylko w różne rejony Wielkiej Brytanii, ale też na Cypr czy do Niemiec.

Po gitarę James sięgnął po raz pierwszy w wieku 14 lat, ale do rozpoczęcia muzycznej kariery wciąż było bardzo daleko. Młodzian najpierw zapisał się na Uniwersytet Bristolski, gdzie ukończył socjologię. Tytuł jego pracy magisterskiej brzmiał: "Komodyfikacja wizerunku – produkcja idola muzyki pop". Akademicką edukację Blunt uzupełnił o studia z zakresu inżynierii lotniczej i kosmicznej.

Kapitan z gitarą

Wyposażony w dyplom wyższej uczelni, James – zgodnie z rodzinną tradycją – zgłosił się do służby w brytyjskiej armii. Spędził tam sześć lat, dochodząc do stopnia kapitana. W 1999 roku został wysłany do Kosowa, by w ramach misji NATO pomóc zaprowadzić pokój w tym niespokojnym zakątku Europy. Zabrał ze sobą gitarę, którą woził przyczepioną do kadłuba czołgu, od czasu do czasu używając jej do przygrywania swoim kompanom. W tym okresie skomponował piosenkę "No Bravery", która kilka lat później trafiła na jego debiutancką płytę "Back to Bedlam".

Po powrocie z frontu James został oddelegowany do regimentu służącego bezpośrednio rodzinie królewskiej. Dzięki temu do swojej biografii mógł dopisać wartę honorową przy trumnie królowej Elżbiety, zwanej popularnie królową matką, gdy ta zmarła w 2002 roku, w sędziwym wieku 101 lat.

Pierwszy kontrakt i piosenka z łazienki

W 2003 roku dobiegający trzydziestki Blunt wreszcie uznał, że nadszedł właściwy moment na rozpoczęcie kariery muzycznej. Pomogła mu w tym Linda Perry. Liderka grupy 4Non Blondes i autorka mnóstwa hitów muzyki pop dostrzegła u Jamesa potencjał, gdy zobaczyła go na scenie podczas koncertu. Zaraz potem podsunęła mu do podpisania kontrakt ze swoją nowo powstałą wytwórnią Custard Records i zaprosiła go do Los Angeles, gdzie miał nagrać płytę z pomocą producenta Toma Rothrocka.

James zaszył się w domowym studiu Rothrocka, pracując nad piosenkami, których był współautorem i głównym wykonawcą – nagrał osobiście nie tylko wokale, ale sporą część partii instrumentalnych. Przebywając w Mieście Aniołów, muzyk zawarł bliską znajomość z aktorką Carrie Fisher, świetnie znaną fanom "Gwiezdnych wojen". To właśnie w łazience jej domu Blunt nagrał przebój "Goodbye My Lover". "Każdy śpiewa pod prysznicem, a w Los Angeles najwyraźniej każdy ma fortepian w łazience" – tak skomentował fakt zarejestrowania piosenki w tym dość nietypowym miejscu.

źródło: YouTube / James Blunt

Piękność z metra zachwyca świat

Wydany 11 października 2004 roku album "Back to Bedlam" początkowo nie zrobił furory. Spece z wytwórni płytowej najwyraźniej nie mieli nosa do wyłuskiwania potencjalnych hitów, na pierwszy ogień wysyłając w bój utwór "High", który przepadł na listach przebojów. Niewiele lepiej poradził sobie drugi singiel "Wisemen". Wszystko odmieniło się dopiero za sprawą piosenki "You're Beautiful", która singlowy debiut zaliczyła w maju 2005 roku.

Pod piosenką "You're Beautiful" oprócz Blunta podpisali się jeszcze Sacha Skarbek i Amanda Ghost, ale wiadomo, że to James napisał tekst, który tak poruszył miliony serc na całym świecie. Jest to oparta na osobistym doświadczeniu opowieść mężczyzny, który w metrze dostrzega zjawiskowo piękną kobietę i uświadamia sobie, że nigdy nie będą parą. Za pierwowzór bohaterki posłużyła była dziewczyna wokalisty, Dixie Chassay, którą faktycznie spotkał on pewnego dnia w metrze z nowym mężczyzną.

źródło: YouTube / James Blunt

Wielki debiut i mała stabilizacja

Po "You're Beautiful" nic już nie było takie samo. Nominowana do nagrody Grammy w trzech kategoriach piosenka stała się ogólnoświatowym przebojem, a jej wykonawca dołączył do ścisłej elity muzyki pop. Płyta "Back to Bedlam" przez kilka lat była najlepiej sprzedającym się albumem XXI wieku w Wielkiej Brytanii (zdetronizowała ją dopiero "Back to Black" Amy Winehouse), do dziś pozostaje też najpopularniejszym longplayem w historii brytyjskiej fonografii, nagranym przez debiutanta. Na Wyspach sprzedano grubo ponad 3 miliony, a na całym świecie przeszło 12 milionów egzemplarzy tego albumu.

W ciągu następnych 20 lat James Blunt nagrał jeszcze sześć płyt studyjnych, z których ostatnia, "Who We Used to Be", ukazała się w październiku 2023 roku. Miał w międzyczasie kilka sporych przebojów – "1973", "Stay the Night" czy "Bonfire Heart" – ale żaden z nich nie zbliżył się popularnością do "You're Beautiful". Od kilku lat jego źródełko z nowymi hitami zaczęło wyraźnie wysychać.

Słodkie życie 50-latka

Nie wydaje się jednak, aby wokalista był sfrustrowany takim obrotem spraw. Zawsze miał spory dystans do swojej sławy i kariery gwiazdy muzyki, a od pewnego czasu żyje sobie wygodnie na Ibizie wraz z żoną Sofią i dwoma synami. Z fanami – oraz hejterami, bo i tych nie brakuje – komunikuje się za pomocą profilu w serwisie X, który obserwuje 2,2 miliona ludzi. W opisie konta możemy przeczytać m.in. że James jest "dowodem na to, że jedna piosenka w zupełności wystarczy".

W dniu 50. urodzin Blunt opublikował lakoniczny wpis o tym, że jest już stary. Dodał do tego słowo, którego nie wypada cytować.

Czytaj też: 

kc/mpkor

Polecane