80. Międzynarodowy Festiwal Filmowy w Wenecji. Kontrowersje wokół Polańskiego i Allena
2023-09-05, 15:09 | aktualizacja 2023-09-05, 17:09
Międzynarodowy Festiwal Filmowy w Wenecji w tym roku odbywa się po raz 80. Wyjątkowy jubileusz sprawia, że jest tym samym najstarszą tego typu imprezą na świecie. Wraz z festiwalami w Berlinie i Cannes tworzy "wielką trójcę europejską", należąc zarazem do ekskluzywnej grupy najważniejszych festiwali filmowych na świecie. W tym roku, z powodu strajku, zabrakło na nim hollywoodzkich gwiazd, ale skandali i protestów – nie.
- Międzynarodowy Festiwal Filmowy w Wenecji został utworzony w roku 1932 przez hrabiego Giuseppe Volpi di Misurata, faszystowskiego ministra finansów za czasów Mussoliniego.
- W tym roku światową premierę na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Wenecji miały najnowsze filmy Romana Polańskiego ("The Palace") oraz Woody’ego Allena ("Niewierni w Paryżu"). Pierwszy został przyjęty przez krytyków bardzo źle, drugi nagrodzono owacją na stojąco.
Wenecki festiwal ma w swojej historii różne burzliwe momenty i skandale, podobnie zresztą jak konkurujący z nim (i młodszy o ponad 10 lat) Międzynarodowy Festiwal Filmowy w Cannes. – To festiwal, który powstał jako festiwal Mussoliniego i ma korzenie w faszystowskich Włoszech. Bardzo ciekawą postacią jest jego twórca i pierwszy dyrektor, Giuseppe Volpi, który był ministrem finansów partii faszystowskiej, a więc ważną figurą – opowiada politolog i historyk sztuki Wojciech Mościbrodzki z Uniwersytetu WSB w Gdańsku. – Tak więc historia festiwalu jest skomplikowana, ale może dlatego festiwal w Wenecji jest festiwalem filmów o tematach ważnych. Nie wahają się tutaj nagradzać filmów trudnych i nieoscarowych – wskazuje.
Rzeczywiście, wśród nagrodzonych Złotym Lwem znajdziemy m.in. "Czerwoną pustynię" Michelangelo Antonioniego (1964), "Piękność dnia" Louisa Buñuela (1967), "Rok spokojnego słońca" Krzysztofa Zanussiego (1984), "Trzy kolory. Niebieski" Krzysztofa Kieślowskiego (1993), "Tajemnica Brokeback Mountain" (2005) Anga Lee czy "Nomadland" Chloé Zhao (2020). Najwięcej wyróżnionych filmów pochodziło z Francji (11 tytułów), Włoch (10 filmów) oraz USA (8 filmów). Polska kinematografia może się poszczycić jedną statuetką, gdyż film Krzysztofa Kieślowskiego został wyprodukowany przez Francję.
Polański i Allen w cieniu protestów
Podczas tegorocznego Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Wenecji swoje premiery miały filmy dwóch, przyznajmy, że już wiekowych, mistrzów kina: Romana Polańskiego (90 lat) i Woody’ego Allena (87 lat). Obaj nagrodzeni Oscarami, obaj także w ostatnich latach owiani aurą skandalu związaną z oskarżeniami na tle seksualnym. Dlatego radykalne feministki protestowały przeciwko pokazom ich filmów, a na jednym z banerów Wenecja została nazwana "miastem gwałcicieli".
Jednak festiwalowi organizatorzy nie zareagowali i pokazy się odbyły. Film polskiego reżysera został przyjęty bardzo chłodno. – Komediowa próba Romana Polańskiego, której akcja rozgrywa się w luksusowym szwajcarskim hotelu, nie okazała się pięciogwiazdkowa. To istotne, aby oceniać "The Palace" z dystansem wobec kontrowersji krążących wokół sędziwego reżysera, oddzielić artystę od sztuki. Jednak problem z tym filmem polega na tym, że nie jest on ważny i nie jest sztuką. To epilog kariery jednego z wielkich twórców kina – oceniła Fionnuala Halligan w "Screen Daily".
- Czy można oceniać obraz, jeśli pewne etapy życia artysty są naganne? Czy należy rozdzielać te dwie kwestie? Czy w ogóle warto pisać o tym filmie? Trudniej byłoby odpowiedzieć na te pytania, gdyby Polański – obecnie 90-letni – stworzył coś na poziomie, powiedzmy, "Chinatown" czy "Dziecka Rosemary". Albo nawet "Lokatora", "Wstrętu" lub jego debiutu fabularnego, "Noża w wodzie", który ponad 60 lat temu zapewnił mu pierwszą nominację do Oscara. Jednak jego najnowszy film "The Palace" nie pozostawia miejsca na dwuznaczności – napisał z kolei Jordan Mintzer w "The Hollywood Reporter".
Tymczasem najnowsza komedia Woody’ego Allena, "Niewierni w Paryżu" nagrodzona została owacją na stojąco. Jednak amerykański reżyser przyznał, że to prawdopodobnie jego ostatnie dzieło. – To mój pięćdziesiąty obraz i stwierdziłem, że muszę zdecydować, czy chcę zrobić ich więcej. Pomyślałem o dwóch rzeczach. Po pierwsze, zbieranie pieniędzy na film to zawsze ból. Czy chcę znowu przez to przechodzić? Sama praca nad filmem to jedno, ale gromadzenie funduszy nie jest zbyt glamour – skomentował Allen w rozmowie z "Variety".
Przeczytaj także:
- Johnny Depp na otwarcie festiwalu w Cannes, Harrison Ford ze Złotą Palmą
- Mistrz kina, który woli pisać. 87. urodziny Woody'ego Allena
- "Świat po pracy": pytanie o świat i ludzi, kiedy już nie trzeba będzie pracować
Posłuchaj
***
Tytuł audycji: Trójka do trzeciej
Prowadzi: Michał Żołądkowski
Autor materiału reporterskiego: Monika Suszek
Data emisji: 5.09.2023
Godzina emisji: 12.19
IAR/pr