Pan Sergiusz z Borysławia, Muzeum Kultury Polskiej i nadzieja [POSŁUCHAJ]

W Borysławiu w Ukrainie niedaleko Lwowa znajduje się Muzeum Kultury Polskiej. Składa się ono z trzech XIX-wiecznych chat i spichlerza. To niezwykłe miejsce stworzył Sergiusz Sylantiew, prezes Regionalnego Towarzystwa Kultury Polskiej w Borysławiu. Beata Korbas odwiedziła go i miała okazję przez chwilę poczuć się jak prawdziwa kresowianka. Dzięki tej wizycie powstał reportaż, który opowiada o Borysławiu, panu Sergiuszu, Muzeum Kultury Polskiej oraz niespodziewanym wydarzeniu, które mocno odbiło się na miejscowych Polakach.

Pan Sergiusz z Borysławia, Muzeum Kultury Polskiej i nadzieja [POSŁUCHAJ]

Jednym z przykładów kultury i niematerialnego dziedzictwa jest taniec ludowy.

Foto: Shutterstock

Każdy, kto odwiedzi budynki mieszczące się przy ulicy Adama Mickiewicza 7, będzie mógł podziwiać nie tylko starodawne eksponaty, ludowe stroje, ale będzie też mógł poczuć kresowy klimat i dowiedzieć się wielu ciekawych historii np. o Polakach, którzy zamieszkiwali Borysław sto lat temu.

Na niezwykłość tego miejsca składają się też ludzie. Sergiusz Sylantiew jest ważnym ogniwem, które łączy polską kulturę oraz miejscowych Polaków. – Na co dzień jestem prezesem społecznej organizacji Regionalne Towarzystwo Kultury Polskiej w Borysławiu – przedstawia się. – Swoje pokolenie znam do 1716 roku. Pierwsza wzmianka jest za mego… Nawet nie wiem, jak to powiedzieć: praprapraprapradziadka – śmieje się.

– Taka myśl powstała mi już dawno, ze 20 lat temu. Miałem bardzo dużo pamiątek: nie było gdzie ich zgromadzić, to powstało muzeum. Z 20 lat siedziałem na tym temacie – opowiada dlaczego założył Muzeum Kultury Polskiej. – Muzeum to jest chałupa mieszkalna z 1850, spichlerz z 1861 roku i niedawno została przewieziona chałupa, typ bojkowski, ze wsi Libochora, powiat Turka. To muzeum kresowe, bo Kresy, jak każdy wie, kultury różne są: żydowska, rusińska, ukraińska, polska – wylicza.

– Pierwszy raz przyjechałem do Borysławia jakiś miesiąc temu, napisałem na FB, że szukam Polaków i odezwał się do mnie Sergiusz. Przyjechaliśmy do niego, żeby pokazał nam, gdzie mieszkają Polacy, jak żyją – opowiada Marcin Korzeniowski, który z pomocą do Ukrainy przyjeżdża już od ośmiu lat. – Często przychodzę tutaj. Jestem czystym Polakiem: dziadek był w Ameryce, tu kupił na Stupnicy ziemię. Potem mój ojciec wprowadził się do Borysławia, bo tu był przemysł naftowy. I ja tak całe życie przy nafcie pracowałem – opowiada po polsku, choć jak wszyscy z wyraźnym akcentem, jeden z mężczyzn, którzy przyszli po dary.

– Widać, że to miejsce swojastych ludzi: używać swojego języka mogą, mogą widzieć swoją kulturę, tradycję, pielęgnować je. Na pewno to jest bardzo ważne miejsce dla tych ludzi. Dla mnie też, chociaż pierwszy raz tu jestem: osiem lat jeżdżąc w Ukrainie, pierwszy raz mogę posługiwać się jedynie językiem polskim, nie było bariery językowej – opisuje Marcin Korzeniowski. – Ludzie przychodzili, piliśmy herbatę, jedliśmy jakieś ciasto, ludzie opowiadali swoją historię, jak się znaleźli w Borysławiu – wspomina.


Beata Korbas "Opowieść o nadziei" (Reportaż/Trójka)
30:33
+
Dodaj do playlisty
+

 

***

Tytuł reportażu: Opowieść o nadziei
Autorka reportażu:
Beata Korbas
Data emisji:
10.07.2023
Godzina emisji:
22.13

pr