Pan Sergiusz z Borysławia, Muzeum Kultury Polskiej i nadzieja [POSŁUCHAJ]
2023-07-11, 12:07 | aktualizacja 2023-07-11, 13:07
W Borysławiu w Ukrainie niedaleko Lwowa znajduje się Muzeum Kultury Polskiej. Składa się ono z trzech XIX-wiecznych chat i spichlerza. To niezwykłe miejsce stworzył Sergiusz Sylantiew, prezes Regionalnego Towarzystwa Kultury Polskiej w Borysławiu. Beata Korbas odwiedziła go i miała okazję przez chwilę poczuć się jak prawdziwa kresowianka. Dzięki tej wizycie powstał reportaż, który opowiada o Borysławiu, panu Sergiuszu, Muzeum Kultury Polskiej oraz niespodziewanym wydarzeniu, które mocno odbiło się na miejscowych Polakach.
Każdy, kto odwiedzi budynki mieszczące się przy ulicy Adama Mickiewicza 7, będzie mógł podziwiać nie tylko starodawne eksponaty, ludowe stroje, ale będzie też mógł poczuć kresowy klimat i dowiedzieć się wielu ciekawych historii np. o Polakach, którzy zamieszkiwali Borysław sto lat temu.
Na niezwykłość tego miejsca składają się też ludzie. Sergiusz Sylantiew jest ważnym ogniwem, które łączy polską kulturę oraz miejscowych Polaków. – Na co dzień jestem prezesem społecznej organizacji Regionalne Towarzystwo Kultury Polskiej w Borysławiu – przedstawia się. – Swoje pokolenie znam do 1716 roku. Pierwsza wzmianka jest za mego… Nawet nie wiem, jak to powiedzieć: praprapraprapradziadka – śmieje się.
– Taka myśl powstała mi już dawno, ze 20 lat temu. Miałem bardzo dużo pamiątek: nie było gdzie ich zgromadzić, to powstało muzeum. Z 20 lat siedziałem na tym temacie – opowiada dlaczego założył Muzeum Kultury Polskiej. – Muzeum to jest chałupa mieszkalna z 1850, spichlerz z 1861 roku i niedawno została przewieziona chałupa, typ bojkowski, ze wsi Libochora, powiat Turka. To muzeum kresowe, bo Kresy, jak każdy wie, kultury różne są: żydowska, rusińska, ukraińska, polska – wylicza.
– Pierwszy raz przyjechałem do Borysławia jakiś miesiąc temu, napisałem na FB, że szukam Polaków i odezwał się do mnie Sergiusz. Przyjechaliśmy do niego, żeby pokazał nam, gdzie mieszkają Polacy, jak żyją – opowiada Marcin Korzeniowski, który z pomocą do Ukrainy przyjeżdża już od ośmiu lat. – Często przychodzę tutaj. Jestem czystym Polakiem: dziadek był w Ameryce, tu kupił na Stupnicy ziemię. Potem mój ojciec wprowadził się do Borysławia, bo tu był przemysł naftowy. I ja tak całe życie przy nafcie pracowałem – opowiada po polsku, choć jak wszyscy z wyraźnym akcentem, jeden z mężczyzn, którzy przyszli po dary.
– Widać, że to miejsce swojastych ludzi: używać swojego języka mogą, mogą widzieć swoją kulturę, tradycję, pielęgnować je. Na pewno to jest bardzo ważne miejsce dla tych ludzi. Dla mnie też, chociaż pierwszy raz tu jestem: osiem lat jeżdżąc w Ukrainie, pierwszy raz mogę posługiwać się jedynie językiem polskim, nie było bariery językowej – opisuje Marcin Korzeniowski. – Ludzie przychodzili, piliśmy herbatę, jedliśmy jakieś ciasto, ludzie opowiadali swoją historię, jak się znaleźli w Borysławiu – wspomina.
Posłuchaj
***
Tytuł reportażu: Opowieść o nadziei
Autorka reportażu: Beata Korbas
Data emisji: 10.07.2023
Godzina emisji: 22.13
pr