Kajakiem przez Bałtyk. Niezwykły wyczyn Wojciecha Sobierajskiego
2023-05-08, 11:05 | aktualizacja 2023-05-08, 11:05
Przeprawa kajakiem przez Bałtyk z Polski do Szwecji? Brzmi jak coś niemożliwego. Udało się to jednak Wojciechowi Sobierajskiemu, który pokonał tę trasę w 24 godziny. W "Trzeciej Stronie Medalu" pasjonat sportów ekstremalnych zdradził również swoje kolejne, rekordowe plany.
Ze względu na warunki pogodowe Wojciech Sobierajski mógł rozpocząć przeprawę dopiero w nocy. Przesunięcie pory startu sprawiło, że rekordzista łącznie nie spał przez 45 godzin. – Te ostatnie godziny pamiętam jak przez mgłę. (...) Zlewają mi się w jedność, ale są jakieś przebłyski – przyznaje gość "Trzeciej Strony Medalu".
Według pierwotnych planów podróż do Szwecji miała rozpocząć się w Kołobrzegu. Kierunek wiatru sprawił, że Wojciech Sobierajski wypłynął z Mrzeżyna. – Ten dystans był praktycznie taki sam, jakbym wypływał z Kołobrzegu, czyli 170 kilometrów. Było to jednak trochę bardziej na zachód, więc wiatry były bardziej sprzyjające – tłumaczy rekordzista.
Trasa do Szwecji zajęła Wojciechowi Sobierajskiemu 24 godziny. Co ciekawe, podróż miała trwać dłużej. Za zmianę planów odpowiedzialna była oczywiście pogoda. – Wstępnie planowałem, że płynąc 5 km/h ten dystans 170 kilometrów pokonam w jakieś 35 godzin – przyznaje gość radiowej Trójki. A ponieważ okienko pogodowe zapowiadało się tylko na 24 godziny, to wiedziałem, że albo zrobię to w tym czasie, albo po prostu tego nie zrobię i jak będę przed Szwecją wiatr zacznie mi wiać w twarz. Musiałem więc narzucić takie tempo, aby zdążyć w te 24 godziny.
Najczęściej czytane:
- Wojciech Sobierajski. Bicie rekordów sposobem na życie
- Czy PKOl czeka rewolucja? Śmiałe pomysły kandydata na prezesa
Walka z organizmem
Poza warunkami pogodowymi dużym niebezpieczeństwem dla Wojciecha Sobierajskiego było ryzyko wychłodzenia. Ponieważ w kajaku, którym płynął rekordzista, nie było możliwości przebrania, konieczne było wybranie odpowiedniego stroju. – Bardzo ciężko było mi ubrać odpowiednie ubrania – wyjaśnia gość "Trzeciej Strony Medalu". Ubrałem się za grubo; miałem na sobie termiczną bluzę, bluzę i kurtkę i już po pięciu minutach czułem, że jest mi za gorąco. (...) Cudem zdjąłem z siebie kurtkę; potem płynąłem w zwykłej bawełnianej bluzie, która natychmiast się przemoczyła – mówi rekordzista.
Podczas próby sportowcowi towarzyszyła łódź z wskazującą trasę załogą, gotową do udzielenia pomocy w razie niebezpieczeństwa. Okazuje się, że kapitan jednostki nieświadomie stał się ważnym elementem motywującym. – On jakby nie zdawał sobie sprawy z tego, że mogę tego nie wykonać. Miał po prostu ustawiony kurs i płynął łodzią. Ani razu nie wyszedł zapytać, jak się czuję. Było mi tak ciężko, że mogłem się poddać, ale nie dostałem takiej szansy – przyznaje Wojciech Sobierajski.
Po przygodzie na morzu kolejnym celem dla gościa radiowej Trójki jest wyprawa w góry. W przeszłości Wojciech Sobierajski zdobył boso szczyt Kilimandżaro, co zajęło mu 48 godzin. Teraz celem jest kolejny, wyższy szczyt. – Nie będę zdradzał, co to jest. Jest to szczyt wyższy prawie o kilometr – zapowiada rekordzista.
Źródło: Wojciech Sobierajski/YouTube
Ponadto w audycji:
- Ekstraklasa - Raków przegrał z Koroną Kielce, Legia zmierzyła się z Pogonią Szczecin
- Finał WTA Madryt - Iga Świątek przegrała z Aryną Sabalenką
- Polscy hokeiści zawalczą o udział w mistrzostwach świata; rozmowa z Romanem Stebleckim
- Skoczek narciarski, rajdowiec, prezes PZN - jak Adam Małysz czuje się w roli prezesa?
- Play-offy: relacja ze zmagań zespołów Plus Ligi i NBA
- Rozpoczęła się 106. edycja Giro d' Italia; o legendarnym turnieju porozmawialiśmy z Czesławem Langiem
Posłuchaj
***
Tytuł audycji: Trzecia Strona Medalu
Prowadzą: Dariusz Urbanowicz, Robert Grzędowski
Data emisji: 7.05.2023
Godziny emisji: 17.08, 18.07
qch