Rząd nie oszczędza, choć powinien
Państwa europejskie rozpaczliwie szukają remedium na deficyt publiczny. Z problemem tym mierzy się teraz również Polska.
Foto: SXC
W Europie rozpoczęto walkę z problemami budżetowymi. Każdy kraj ma swój pomysł, jak z nimi sobie radzić. Według Pawła Cymcyka z AZ Finanse istnieją trzy metody ograniczenia deficytu: cięcie wydatków, zwiększenie podatków albo tak zwana kreatywna księgowość. - Wszyscy lubią najbardziej ten trzeci sposób.
Ekonomista podkreśla, że w najbardziej imponujący sposób zachowuje się Wielka Brytania. Przykład Wysp Brytyjskich jest j godny podziwiania. Rząd brytyjski zapowiedział znaczne ograniczenie wydatków. W ciągu najbliższych czterech lat wydatek budżetu centralnego zostanie zmniejszony o 83 miliardy funtów.
Ekspert zauważa, że zaskakujące jest tutaj przyzwolenie społeczne na takie cięcia, chociaż uderzają one również w społeczeństwo. - Podniesiono wiek emerytalny z 65 do 66 lat, uszczuplono wydatki brytyjskiego MSZ, na policję oraz wszelkie resorty, które mogą sobie na to pozwolić. Nawet dwór królewski postanowił zaoszczędzić ponad 15 procent. Robią to więc wszyscy, wszyscy temu podlegają i nie ma żadnych świętych krów.
Z kolei Półwysep Iberyjski znalazł się na drugim biegunie. W Hiszpanii pomysł jest prosty: zwiększyć zatrudnienie i zmniejszyć bezrobocie. Liczy się tam jednak bardziej na fart – ożywienie gospodarcze niż realnie walczy z problemami.
Węgry wybrały inną odmianę cięcia budżetowego. - Postanowiono pójść po całości, zlikwidowano drugi filar emerytalny, odpowiednik naszego ofe. Jednym ruchem udało się zmniejszyć deficyt z ponad 7,5 procent do 3. To gigantyczny spadek, do którego doprowadziła czysta kreatywna księgowość. Nie jest jednak tak, że część tych długów zniknęła. Zamieniono po prostu dług jawny na ukryty i jest to trochę takie zamiatanie problemów pod dywan – tłumaczy Cymcyk.
Polski rząd do dej pory liczył na przedłużenie przez Unię limitu czasu potrzebnego do walki z deficytem. Parę dni temu Bruksela rozwiała nadzieje i wątpliwości. Już w 2012 roku nasz deficyt powinien zostać zredukowany do poziomu poniżej 3 punktów procentowych. Należy jednak pamiętać, że obecny rok jest rokiem wyborczym.
- Trudno sobie teraz wyobrazić, żeby rząd powiedział: zaciskamy pasa, tniemy wydatki i robimy oszczędności, bo te oszczędności muszą kogoś dotknąć. Tą grupą są wyborcy - dodaje ekonomista.
W audycji również Marek Gawroński z koncernu Shell mówił raporcie Sygnały i drogowskazy opisującym różne scenariusze energetyczne dla świata.
Aby wysłuchać całej rozmowy, wystarczy kliknąć w ikonę dźwięku w boksie "Posłuchaj" w ramce po prawej stronie.
(dmc)