Wspomnienia tancerki
2011-02-11, 10:02 | aktualizacja 2011-02-11, 10:02
Lata 60. ubiegłego wieku były w polskiej kulturze nie tylko czasem gitar i muzycznych zespołów zapatrzonych w The Beatles. To także okres rozwoju tańca zakazanego, który władze PRL nieskutecznie zwalczały.
Posłuchaj
Dodaj do playlisty
Gościem audycji "Trójkowy wehikuł czasu" była balerina Krystyna Mazurówna. Artystka przyleciała niedawno do Polski z USA, żeby promować autobiograficzną książkę "Burzliwe życie tancerki".
W rozmowie z Jerzym Sosnowskim wspomina lata swojej kariery i tłumaczy dlaczego przestała zajmować się tańcem klasycznym i pokochała nowoczesne rytmy.
- Miałam szereg wad wrodzonych, głównie za duży biust, jak na łabędzia baletowego, więc musiałam przerzucić się na inny rodzaj tańca – mówi.
Zafascynowana modnym wtedy rock’n ‘rollem, pamięta jak tańczyła go jeszcze w liceum i jak bardzo nie podobało się to dyrekcji szkoły. - To było nie po linii, nowe, inne, więc należało tego na wszelki wypadek zabronić – dodaje.
Mazurówna w latach 60. i 70. należała do ówczesnej "warszawki", intelektualnej śmietanki stolicy. Chodziło się wtedy do stołecznego SPATiFu lub na prywatki robione "dla wybranych". Na tego typu zabawach kosztowano specjałów niedostępnych dla zwykłego podniebienia, jak świeżo wyciskany sok prosto z sokowirówki. Wszechobecny był taniec: energiczne rotacje do muzyki gitarowych zespołów oraz jazz.
U szczytu swojej kariery Krystyna Mazurówna pojawiała się w polskich filmach, między innymi w "Małżeństwie z rozsądku" Stanisława Barei z 1966, gdzie zobaczyć ją można w pamiętnej scenie tańca razem z Gerardem Wilkiem.
Artystka wystąpiła również w teledysku do piosenki "Kochać" Piotra Szczepanika. - Rzucono białe swetry jak staliśmy akurat w kolejce, dlatego miałam biały strój – mówi o kulisach pracy przy kręceniu klipu.
- W życiu codziennym zatrzymywano mnie z prośbą o autograf. Sama jednak wynosiłam śmieci i stałam w kolejkach. Raz po kilku godzinach czekania mieli rzucić kury, dali nam kożuchy, więc taki kożuch kupiłam – mówi o czasach kariery w PRLu. Żartuje, że była "gwiazdą światowej sławy w Polsce".
Artystka w 1967 roku założyła zespół tańca nowoczesnego Fantom. Grupa cieszyła się dużym powodzeniem wśród wielbicieli sztuki, mniejszym w strukturach partyjnych. – Nasz zespół był rewelacyjny, tylko czasy nie były rewelacyjne. Na początku zakazano nam występów zagranicą. Później wszystkich męskich tancerzy powołano do służby wojskowej. Władze obiecały, że zwolnią tych chłopców jeśli wyjadę z kraju. Nie miałam więc innego wyjścia. Ministerstwo Kultury wręczyło mi bilet w jedną stronę do Paryża i pięć dolarów na drogę.
W stolicy Francji Mazurówna chciała również zająć się tańcem i choreografią. Propozycję pracy otrzymała dopiero po roku pobytu.
W swojej karierze miała okazję występować w prywatnym klubie znanego milionera Arystotelesa Onasisa, w Casino de Paris oraz spektaklach Josephine Baker. – Jej energia i siły życiowe były naprawdę godne podziwu – wspomina francuską gwiazdę.
Aby wysłuchać całej audycji, wystarczy kliknąć w ikonę dźwięku w boksie "Posłuchaj” w ramce po prawej stronie.
Audycji "Trójkowy Wehikuł Czasu" można słuchać w każdy piątek tuż po 12.00. Zapraszamy.
(dmc)